Popularne posty

niedziela, 3 czerwca 2012

KeyJong - Zakazany Owoc część 4-5

Witam... Razem z Tanoshi przepraszamy za nasze tak długie czekanie na nową notkę... Obydwie miałyśmy sporo ciężkich dni... Więc przepraszamy. A teraz Ja Kuro zapraszam was właśnie na nową Notkę o KeyJong

W poprzedniej notce:

Jong-------------


Nareszcie doczekałem się upragnionego dnia, gdy nareszcie zostaniemy ponownie sam na sam z Key'em. Musiałem się jak najdłużej nacieszyć czasem spędzonym z ukochaną osobą, bo taka chwila mogła by ponownie nie nadejść za szybko. Głowa zaczęła mi boleć a wręcz rozsadzać, ale starałem się nie pokazywać tego po sobie. To było przecież tylko przemęczenie. Być blisko Key'a było dla mnie jak najlepsze lekarstwo na ból. Obudziłem się ponownie wcześniej od Key'a, ale z nim wyspałem się lepiej niż przez te ostatnie 2 tygodnie. Poczułem jak Key się rozbudza.
- Dzień dobry śpiochu- uśmiechnął się uśmiechnąłem się w jego stronę całując w czoło.
- No cześć. - odpowiedział mi pokazując bardzo pociągający uśmiech.
- Masz pomysł na śniadanie? - zapytałem.
- Hymmm ramen! - odpowiedział mi.
Szczerze podejrzewałem że tak powie, bo wręcz uwielbiał ramen. Spróbowałem wstać ale Key przytrzymał mnie dłuzej.
-Nie idź jeszcze... proszę - jękną, a ja jak zaczarowany nie ruszyłem się z miejsca.
- *kaszl* A nie chcesz na prawdę nic zjeść? - zapytałem.
Key ponownie ręką dotkną mojego czoła.
- Ty naprawdę masz gorącą głowę. - jękną przerażony natychmiast wstając.
Również chciałem wstać, ale Key od razu mnie przytrzymał.
-Kibum... nic mi nie jest - powiedziałem, ponownie próbując wstać, niestety zostałem ponownie zatrzymany.
-Cwelu! Ty masz gorączkę!!! - krzykną na mnie, gdzie na słowo cwel mógłbym sie na niego obrazić.
- Zdaje ci się... - powiedziałem i już siłą woli wstałem z łóżka - No zobacz... po prostu gorąco mi jest w twoim towarzystwie. Wręcz mi serce wali.
Key zarumienił sie na te słowa ale dalej nie dawał za wygraną.
- Połóż się a to ja zrobię ci śniadanie! - i juz go nie było.
Usiadłem zrezygnowany, miałem ochotę sam zrobić śniadanie dla Key'a a nie on mnie. Czekając na młodego, postanowiłem zrobić porządek z moim łóżkiem oraz w całym pokoju.
- Zrobiłem ci już.... dlaczego nie leżysz? - gdy sprzątałem w pokoju wszedł Key, który wręcz zdenerwował sie na widok tego ze nie leżę w łóżku.


Key-------------------------------------

-Głupi Jonghyun. - mruczałem do siebie kiedy schodziłem na dół aby zrobić mu śniadanie. - O cześć.- przywitałem się z Onew bo akurat też schodził na dół.
- I jak tam? - zapytał.
- Cwel jest chory, ma gorączke. - westchnąłem. - I mam zamiar się nim zajmować. - powiedziałem.
- Dobra, dobra. - uśmiechnął się lider. - Ale.. dlaczego wychodziłeś z jego pokoju? Nie spałeś u Siebie? - zapytał mnie. A ja się zarumieniłem.
-N.n.no nie. Spałem u niego w pokoju. - patrzyłem się na swoje stopy.
- Eh.. mam nadzieję że byliście grzeczni- zaśmiał się Onew. - Siema chłopaki a wy już na nogach?- przywitał się z Tae Minem i Minho którzy już jedli śniadanie.
- Cześć. - powiedzieli chórem. Zauważyłem że chłopaki podchodzą do naszego związku już z większym luzem, to dobrze że nas zaakceptowali. Zabrałem się za robienie ramen dla Jonghyuna, nie lubię gotować ale dla niego zrobię wyjątek.
- Key ty gotujesz! - podśmiewywali się chłopaki.
- Tak, gotuję! Zamknijcie się! - powiedziałem trochę zły. Zabrałem się za robienie śniadania dla niego, a oni co chwilę mi dogryzali. Nie było to miłe i miałem ochotę im urwać głowę, więc jak skończyłem to czym prędzej wybiegłem z kuchni do pokoju Jonga. Ale to co zobaczyłem wprawiło mnie w złość.
- Zrobiłem Ci już.. dlaczego nie leżysz? - zapytałem ze złością.
- E...- podrapał się po głowie.- Bo było brudno i nie chciałem abyś siedział ze mną tym nie ładzie.
- Ha ha ha. - żachnąłem się. - Uważaj bo zwracam na to uwagę, wracaj do łóżka. - syknąłem i spojrzałem na niego gniewnie.
- No dobra, dobra. Spokojnie - powiedział i położył się do łóżka. Położyłem mu tacę na kolana. - Co ty tu dla mnie masz? - podniósł pokrywkę garnka. - Ramen. - zaśmiał się.
- Coś Ci nie pasuje? - zapytałem.
- Pasuje, wszystko pasuje. Bo ty nigdy nie gotujesz, więc jestem zadowolony że zrobiłeś to dla mnie. - uśmiechnął się do mnie,tym swoim Jonghyunowym uśmiechem który kocham. Zaczął jeść to co mu przygotowałem.
- Etto.. no i jak? - zapytałem zawstydzony, ten tylko przyciągnął mnie do siebie i pocałował, pocałunek smakował jak ramen.
- Pyszne. - powiedzial gdy już się od siebie oderwaliśmy.
- I masz mnie nie tykać i nie całować bo chory jesteś!- opamiętałem się, trochę nie w porę. Nie chcę aby mnie zaraził. - Ale będę z Tobą siedział całe dnie.- uśmiechnąłem się. - A teraz się kładź i leż! - rozkazałem mojej miłości. XD
- No dobra, dobra. Ale przyjdziesz potem do mnie? -zapytał się mnie z uśmiechem.
- Tak, tak.- zaśmiałem się i wyszedłem wynieść jego śniadanie do kuchni. Pozmywałem i postanowiłem wykonać codzienną poranną toaletę. Przy okazji gdy szedłem do lazienki to zajrzałem do niego, spał jak zabity. No to zajrzę do niego później i skierowałem się do łazienki.

Jong-----------------------------------------

Byłem pełny. Ramen zrobiony przez Key'a, który bardzo nie kwapi się do gotowania był przepyszny. Dawno nie byłem tak syty. Musiałem aż go za to pocałować. - Pyszne.
- I masz mnie nie tykać i nie całować bo chory jesteś!- zagroził mi swoim słodkim palcem - Ale będę z Tobą siedział całe dnie.- uśmiechną sie w mą stronę. - A teraz się kładź i leż! - rozkazał mi.
- No dobra, dobra. Ale przyjdziesz potem do mnie? -zapytałem z nadzieją że znowu go zobaczę. Nawet jak miałem obrzydliwe bóle głowy, key był jedynym lekarstwem na złe samopoczucie.
- Tak, tak.- zaśmiał sie w moją stronę i wyszedł z mojego pokoju.
Z wygodą ułożyłem się na łóżku czekając na mojego kochanego Kibum'a. Nawet nie pamiętałem jak zasnąłem. Widocznie moja gorączka podwyższyła się przez nadmiar miłości do Key'a.
rozbudziłem się dopiero późnym wieczorem. Nie za dobrze się czułem. Obrzydliwie chciało mi się pić, a jeszcze zaczynało mnie boleć gardło. Dopiero teraz zauważyłem żę mam na głowie ziemny opatrunek. Zdjąłem z czoła materiał, wstając z łóżka.
Wyszedłem ze swojego pokoju. Od razu co zrobiłem napadłem na lodówkę i pobliskie szafki, w poszukiwaniu czegoś na ból gardła i czegoś do picia.
W szafce z apteczka, znalazłem tylko lek przeciw bólowy i witaminę C. Wziąłem to co było i wypiłem.
- Rzesz mnie wzięło.. *kaszl* - mruknąłem do siebie.
- No.. to fakt - odwróciłem się.
Oparty o framugę drzwi spoglądał na mnie nie kto inny jak Onew. Coraz bardziej zjawiał się w nieodpowiednich chwilach.
- Idź jutro do lekarza - powiedział do mnie.
- Po co... jutro już będzie mi lepiej - odpowiedziałem.
Onew popatrzył na mnie jak na głupiego. - I ty się spodziewasz że wydobrzejesz?... Jak chcesz.. - po czym odwrócił się i wyszedł.
- Dziwny... - mruknąłem do siebie.
Również sam wstałem odstawiając szklankę do zlewu, nie miałem ochoty po sobie zmywać. Z ciężkością poczołgałem się po schodach. Ledwo doszedłem do pokoju. Poczułem sie gorzej niż wcześniej. Padłem na łóżko, po czym dostałem okropnych dreszczy. Po jakimś czasie udało mi się nareszcie zasnąć.
Rano obudził mnie jednak czyiś krzyk.
- Jong IDZIESZ DO SZPITALA!!!!! GORĄCZKA NIE SPADA!!! - z ciężkością podniosłem się.
Dopiero teraz nieprzytomny skapnąłem się że przede mną stał mój kochany Key.
- Nie trzeba, nic mi nie jest. Gorączki też nie mam - mruknąłem patrząc jak ślepy.
Rozchwiany wstałem chcąc skierować się w stronę szafki. Jednak nagle na moment straciłem równowagę przez co oparłem się na stojące obok mnie krzesło.
-Jong ty głupku! - mruknął do mnie Key, po jego wyrazie twarzy można było stwierdzić ze bał się o mnie naprawdę.
- Pojedziesz do szpitala, a ja tego dopilnuję - Krzyknął.
Przez jego jakże słodki głos nie mogłem się oprzeć. Ubrałem się do wyjścia i nieprzytomny zostałem poprowadzony do taksówki, po którą zadzwonił sam kochany Key.

Key------------------------------------

Gdy prowadziłem go do taksówki to ledwo mógł ustać na nogach. Zawiozłem go do najbliższego szpitala i tam okazało że Jonghyun ma grypę, i jeszcze się przemęczył i nie wyleczył się do końca.
- Hm..powinniśmy go zostawić na obserwacji. - powiedział lekarz. - Ale z racji tego że w szpiatlu nie odpocznie, to przepisałem mu leki i niech siedzi przez tydzień w domu i odpoczywa. Mam nadzieję że to możliwe.
- Tak, to możliwe. Zrobi sobie tygodniowe wolne. - powiedziałem.
- Ale proszę go przypilnować. - dodał lekarz na koniec, gdu już wychodziliśmy. Kiwnąłem głową i wyszedłem razem z Joghyunem. Po dordze gdy jechaliśmy do szpitala, zawiadomiłem chłopaków, których nie było akurat w domu bo pojechali na zakupy a którzy teraz czekali na nas. Pomogli mi załadować ledwo żyjącego Jonghyuna do samochodu i pojechaliśmy do domu. Gdy tylko przyjechaliśmy to pierwsze co to skierowałem go do pokoju.
- Ej, Key. - wycharkał.
- Hmm?
- Przeze mnie miałeś stracony dzień. - powiedział rozżalony.
- Nie chrzań tylko się kładż i leż. - westchnąłem już nieco zły. - I zamknij się i nie otwieraj buzi, bo i tak już jestem na Ciebie zły. Żeby zlekceważyć chorobę, tylko Ty tak potrafisz. - zacząłem być coraz bardziej zły. - Masz tu wodę, opatrunek namoczony zimną wodą i leż. Ja idę coś zjeść i Tobie coś zrobić. - mówiąc to, wyszedłem z pokoju.
Na schodach złapał mnie Taemin.
- I jak on się czuje?- zapytał.
- Mnie się pytasz? A to ja chory jestem? Pewnie źle.
- Idziesz coś mu zrobić?
- Mhm, idę. Chodź mi pomożesz. - powiedziałem uśmiechając się. Taemin poszedł ze mną zrobić coś dla Jonghyuna. Postanowiliśmy zrobić mu rosół, Tae Min wyczytał w internecie że to pomaga i nawet prosto się go robi. Pachniał ładnie i apetycznie więc sami się na trochę skusiliśmy, wyszedł nam naprawdę dobry.
-Ki Bum, ja muszę lecieć bo mamy próbę. A ty jesteś z niej zwolniony. Bedziesz musiał poćwiczyć jak hyung wyzdrowieje, bo jak narazie ktoś się nim musi zajmować. - uśmiechnął się i pomachał mi na pożegnanie.
- No dobra, leć już. - odwzajemnilem jego uśmiech. - Ahh ten Jonghyun. - mruczałem do siebie. Gdy wszedłem do jego pokoju, to on spał. Postanowiłem go obudzić bo nie po to się trudziłem żeby jadł potem zimną zupę.
- Jonghyun...-potrząsałem nim lekko. Nagle objął mnie w talii i przyciagnął. - Puść mnie cwelu i jedz. - syknąłem.
- No dobra, dobra. - westchnął zaspanym głosem. - Po co mnie obudziłeś?
- Bo mam rosół dla Ciebie, ktory zrobiłem z Tae Minem i zimny wątpie żeby był dobry. - powiedziałem mierzwiąc jego włosy. - Więc jedz. - wskazałem na zupę,którą po chwili zaczął jeść. Jak nigdy nie starałem się gotować teraz muszę.

Jong------------------------------------

Key podał mi zupę. Przyznam że byłem trochę smutny tym, że był na mnie zły. Ja tylko starałem się nie opuszczać obowiązków. Rosół Europejski był pyszny.
- Pyszne! - wyrypiałem.
Gardło mnie obrzydliwie bolało. Nigdy aż tak mocno się nie załatwiłem.
-Dlaczego jesteś *kaszl* na mnie zły? - zapytałem nagle gdy zobaczyłem Key'a wychodzącego z miską.
Key popatrzył się na mnie i wyszedł. Zaczynałem się denerwować. Czy już do mnie nic nie czuł?
Same rozterki mam ostatnio z moją miłością. To pewnie była tylko moja zazdrość i samotność jaka czułem.
Położyłem się na łóżko. Przez gorączkę jedynie chciało mi się spać.
- Masz zamiar spać cały dzień? - do mojego pokoju ponownie wrócił Key.
Otworzyłem ledwo prawe oko. - Głowa mnie boli.
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Musisz wziąć leki. - powiedział podchodząc do mojego łóżka ze szklanką wody.
Usiadłem na brzegu łóżka. Złapałem za szklankę którą podał mi mój ukochany - Dzięki.. to na zdrowie... - połknąłem tabletki jednym haustem. Z impetem postawiłem szklankę na szafce nocnej.
- Może trochę delikatniej - mruknął do mnie Key.
- Przepraszam.... i Dziękuję - wychrypiałem i z powrotem położyłem się na łóżko, okrywając się porządnie kołdrą.
Key widząc moje zachowanie, również wyszedł z pokoju. Tak zostawił mnie samego z wieloma pytaniami.
Zostawił mnie z pragnieniem tulenia się do niego. Znowu wszystko się ostatnio się zmieniło.
Przygryzłem ze złości wargę. Bolało mnie wszystko. Jako kompozytor straciłem sens życia. Dlaczego zaczynałem o tym myśleć? Dlaczego mam poważne myśli że Key już nic do mnie nie czuje? Nie chciałem mieć takich myśli. Naprawdę kocham tego smarkacza, tego słodziaka, tego jego głos i samą osobowość.
Tego jego humory, tego jego uśmiech, oczy.
Tak zasnąłem. Obudziłem się jakoś w środku nocy. Było mi o wiele lepiej niż wcześniej. Wstałem z łóżka i założyłem na siebie szlafrok. Zszedłem na dół by napić się czegoś. Kuchnia była pusta, a miałem nadzieję ze spotkam tam mojego ukochanego. Nalałem sobie do szklanki wody i udałem się do salonu. Właczyłem TV i ściszyłem ile dało się by nikogo nie obudzić. Rozłożyłem się na sofie, nigdy nie myślałem że w nocy leciały bardzo śmieszne filmy komediowe.

Siedziałem i ryłem ze śmiechu. Ale moje zadowolenie nie trwało długo.

Key-----------------------------------------

Nie mogłem spać. Po tym jak opuściłem pokój Jonghyuna,naszło mnie tysiące myśli. A co jeśli poczuje się gorzej i mnie nie będzie przy nim. Nie byłem zły na niego, trochę na siebie że nie zauważyłem tego wcześniej, ale na niego trochę też. Zaniedbał się strasznie. Kręciłem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć.. W końcu wstałem i poszedłem zobaczyć co u Jonghyuna, ale nie zastałem go w pokoju. Zacząłem się niepokoić.. Zszedłem na dół, w kuchni go nie było..wszedłem do salonu i zobaczyłem go siedział na kanapie, widocznie się tym zamartwiając. Postanowiłem do niego podejść.
- Co ty tu robisz? - zapytałem się go. Spojrzał na mnie, jego wzrok był jakiś taki nie swój..
- Siedzę nie widzisz. - odpowiedział mi jakoś tak dziwnie.
- No ale dlaczego nie leżysz, przecież jeszcze wczoraj rano umierałeś. - spojrzałem na niego.
- No bo czuję się już lepiej, postanowiłem coś obejrzeć bo nie mogę spać. - spojrzał się na mnie i krzywo uśmiechnął.
- Ale powinieneć leżeć, bo możesz się poczuć gorzej.
- Nie, jest dobrze. - odpowiedział jakimś takim zmienionym głosem.
- Ej Jognhyun co Ci jest? Jesteś jakiś taki.. no.. dziwny.. - powiedziałem lekko zasmucony.
- Nic mi nie jest, może to po chorobie..- odpowiedział mi jakoś tak dziwnie.
- Dobra, nie chrzań przecież widzę że jest coś nie tak. - odpowiedziałem. - Idiota. - mruknąłem. Jonghyun spojrzał na mnie, w jego oczach dostrzegłem ból. Ale dlaczego? Nie rozumiem.
- A co Cię to teraz obchodzi? - zapytał. - To z Tobą jest coś nie tak. Nie odzywasz się do mnie, chodzisz na mnie zły. O CO TOBIE CHODZI?!- spojrzałem na niego zszokowany. Przecież ja nic nie zrobiłem, robiłem dla niego to wszystko.. A ten mnie atakuje.
- Co ty masz kurwa okres czy co? - syknąłem zrobiłem się na niego strasznie zły.
- Zachowuj się. - mruknął. - To ty mnie olewasz, brakuje mi Twojej bliskości. Pf.. o czym ja z Tobą rozmawiam. Widocznie się tylko mną bawiłeś.- syknął złośliwie.
- Jak ty tak możesz mówić, jasne? Boże co za frajer, z kim ja jestem. - westchnąłem strasznie zły. Patrzałem na niego ze złością w oczach.
- Wiesz co, może Cię to nie interesuje ale ja Cię kocham.. Oddałem Ci całe swoje serce a ty co? Zabawiłeś się mną. - czy on właśnie wyznał mi to czego się bałem powiedzieć od dwóch tygodni. Zaczerwieniłem się na twarzy.. - Co zatkało? - zapytał złośliwie.
- Mhm.. bo.. powiedziałeś to na głos..To czego bałem sie powiedzieć... No..bo.. ja.. CIEBIE TEŻ KOCHAM!- te ostanie słowa prawie wykrzyczałem. Zrobiłem się na twarzy czerwony. Czułem jego wzrok na sobie..słyszałem jego kroki jak do mnie podchodzi.. Wziął moją twarz w ręce i spojrzał na mnie. - Jak mnie kochasz to się nie opieraj. - powiedział to całując mnie namiętnie w usta, odwzajemniłem pocałunek. W tym momencie nie obchodziło mnie nic tylko to że znowu mnie przytula i całuje, nie ważne było że jest chory. Ważnie że mnie kochał, tak bardzo jak ja jego. Był to najdłuższy pocałunek jaki w życiu przeżyłem.
- Chodź. - pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do siebie. - Dzisiaj śpisz ze mną, bo nie mogę spać kiedy Ciebie nie ma przy mnie. - zarumieniłem się, myślałem że tylko ja tak mam.
- No..no..dobra. - wyjąkałem. Oparłem się o drzwi gdy je zamknął, Jonghyun podszedł do mnie.
- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha i znowu mnie pocałował, tym razem zjeszcze większą miłością niż wtedy na dole, ten pocałunek był przepełniony naszą wzajemną miłością. Wziął mnie na ręce i położyl do siebie do łóżka, sam położył się obok mnie i cmoknął w czoło. - No to teraz mogę zasnąć spokojnie. - uśmiechnął się.
- Ale jak będę chory to pożałujesz. - zaśmiałem się. - Kocham Cię, chodźmy spać. Musimy wstać jutro i wyglądać jak na ludzi przystało.
- Hahah, no dobra, dobra. - uśmiechnął się do mnie. Wtuliłem się w niego i zasnąłem w jego ramionach.. Tak jak to chciałem od kilku dni..W końcu wyznałem to co czuję, i jest mi lżej. Śniło mi się Jonghyun..zresztą jak co noc.

Jong----------------------------------

- Ale jak będę chory to pożałujesz. - zaśmiał sie w moja stronę. - Kocham Cię, chodźmy spać. Musimy wstać jutro i wyglądać jak na ludzi przystało.
- Hahah, no dobra, dobra. - uśmiechnąłem sie. Zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Rano wyjątkowo wstałem później. Key był rozbudzony i spoglądał na mnie.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się.
Miałem racje najlepszym lekarstwem była obecność Kibuma przy mnie. Czułem się już lepiej, przynajmniej zmniejszył się ból głowy, jakby słoń który siedział na mnie schudł o połowę swego rozmiaru. Nawet złość na niego minęła, ta nasza wariacka pomyłka.
Zaczynało mi jednak czegoś brakować. Czegoś czego nawet bym nie myślał.
-Musimy wstawać bo zaraz bedzie gadanina... - mrukną Key.
Nie chciałem byśmy wstawali. Key jednak wyrwał się z mojego objęcia i wstał. Spoglądałem na niego, mierząc jego posturę wzrokiem od stup do głów.. zaprzestając na jego jego pupie. Przewróciłem głową by się obudzić.
- Jeszcze dzisiaj zostaniesz na domowej obserwacji przypilnuję tego osobiście... - powiedział do mnie poważnie jak nigdy Key, przez co uśmiechnąłem się.
Naprawdę Key doprowadzał mie do wariackich myśli, ale to było wręcz miłe uczucie.
- A gdzie idziesz? - zapytałem.
- Idę do swego pokoju, muszę wziąć prysznic - uśmiechną sie w moją stronę. - Ostatnio zachowujesz się jak dziecko Hyung - znowu porwał mnie ten uśmiech Key'a.
- Dobra dobra... zaraz ci dam dziecko -oburzyłem się.
Również wstałem i ściągnąłem z siebie bluzkę już miałem zdjąć z siebie spodnie od piżamy ale przerwał mi Kibum.
- C-co... ty robisz?... - zapytał mnie nagle Key.
Popatrzyłem się tajemniczo na mojego kochanego. Twarz jego przybierała barwę zupy buraczanej serwowanej w Europie. Przełkną ślinę i wyszedł zostawiając mnie samego zdezorientowanego. Wchodząc do łazienki popatrzyłem na siebie w lustrze.
-'' Co niby ze mna nie tak było?'' Przecież to Same mięśnie - po pozowałem przy lustrze uśmiechając się, aż wreszcie wszedłem do ciepłej wody, zmywając z siebie gorączkę.
Jeszcze nie czułem się za dobrze, ale nigdy więcej niż 4 dni, nigdy nie chorowałem. Teraz tylko dokuczał mi katar i chrypka z lekkim już kaszlem. Szybko wytarłem się i ubrałem coś cieplejszego by przez przypadek sobie nie doprawić, bo Kochany Key był by na mnie obrzydliwie zły. Nagle ponownie przypomniałem sobie scenę gdy przyglądałem sie Key'owi. Dlaczego tak bardzo zacząłem analizować jego posturę. Nigdy tego nawet nie robiłem.
Zszedłem na dół, gotowy i zwarty z pudełkiem chusteczek. Przy stole zastałem Taemina, był dość zamyślony i w dziwny sposób spoglądał na swoją komórkę. Nawet jak wszedłem do pomieszczenia nie zauważył mojej obecności. Podszedłem do niego i zobaczyłem że na komórce ma zdjęcie córki naszego menadżera.
- Co tak nad tym dumasz? Umów się z nią - powiedziałem.
Dopiero wtedy Taemin się ocknął i spojrzał na mnie, instynktownie maknae schował telefon z powrotem do kieszeni.
- O-o co ci chodzi Hyung? - wyjąkał Teamin.
Już nie rozwijałem tego tematu, niech mały sam spróbuje swe możliwości w związkach.
- Nie ważne... - mruknąłem wyciągając chusteczkę i wysmarkałem nosa.
- Już ci lepiej hyung, wczoraj umierałeś przez gorączke - zamartwił sie o mnie.
- Nie bój się mam silny organizm jakaś tam grypa mnie nie pokona - stuknąłem sie prosto w pierś.
- Tak.. dzieki komu nie masz już gorączki - mruknął Kibum wchodząc do kuchni. - Leki mądralo..
Uśmiechną się ukradkiem w moja stronę, po czym zrobił ponownie złą minę jakby dalej byl na mnie zły.
- Znowu jesteście pokłóceni? zapytał Maknae, robiąc minę przypominającą bardzo zmartwioną.
- Nie - odpowiedzieliśmy chórem z Keyem.
Tae uśmiechną się zadowolony.
- To dobrze.
- Łap - powiedział nagle Kibum rzucając mi pudełko z lekarstwem.
Gdybym w ostatniej chwili nie zareagował pudełko z kretesem uderzyło by prosto w moje oko.
-Dobry chwyt, czyli już lepiej ci... - uśmiechną się Key.
- Idę się przebrać... co robicie na śniadanie? - zapytał stojąc już w progu kuchni.
- Jong dzisiaj gotuje... - uśmiechną sie łobuzersko do mnie.
- Nie... on ma zarazki jeszcze - jękną Minho wchodząc do kuchni.
Key, zrobił zrezygnowaną minę. - Dobra ja zrobię ....
Popatrzyłem się na Kibuma. Ponownie zacząłem spoglądać na niego w dość niepokojący sposób, nie mogłem przestać patrzeć na jego usta jak mówi. Te ruchy przyprawiały mnie o gęsią skórkę. Chciałem je dotknąć. Wręcz ledwo się powstrzymywałem przed przylepieniem się do niego.

Key--------------------------------

Po tym co się działo ostatniej nocy zrozumiałem jak bardzo kocham tego człowieka. Jego ręcę które oplatały mnie talii gdy spaliśmy, jego cichy spokojny oddech gdy śpi, jego pocałunki..To wszytko jest jak sen. Ale.. też zacząłem się niepokoić, ponieważ zacząłem na niego patrzeć trochę inaczej niż zwykle..Gdy zobaczyłem jego mięśnie to się zarumieniłem, nigdy wcześniej tak nie było. Czasem nawet pozwalał mi ich dotykać, bo ja takich jak on nie mam. No cóż.. chyba lenistwo. Bo jakoś nie mam ochoty ćwiczyć tak jak on. Chyba Jonghyun...mnie...podnieca? Tak.. to chyba.. Dlatego taki zawstydzony się czuję. Boję się że on to odkryje.. muszę się trochę trzymać na dystans przy nim jak są chłopacy w pobliżu nas. Chciałbym cały cas go trzymać za rękę, przytulać, całować. Ale nie mogę..
Yhhhh...nienawidze ich.. Każą mi gotować! Jak ja tego nienawidzę! D: Gotowałem tylko dla Jonghyna, ale nnieeeee.. ten musiał mnie wkopać a sam się rozsiadł razem z Minho, Onew i przyglądali mi się jak się krzątam po kuchni.
- Ej a czemu nikt mu nie pomoże? - zapytał maknae wchodząc do kuchni już ubrany w dres.
- No bo.. będziemy patrzeć jak Key gotuje. - odpowiedział złośliwe Minho, on mnie czasem do szału doprowadza. Spojrzałem na nich morderczym wzrokiem.
- Boże ale z was cwele, hyung. - mruknął Tae Min i zaczął mi pomagać. A oni tylko wybuchli śmiechem.
- Zabije ich kiedyś. - szepnąłem sam do siebie. Z pomocą naszego maknane śniadanie poszło mi szybciej. Zrobiliśmy jajecznicę z kanapki. Gdy chłopaki się zajadli śniadaniem zrobionym przeze mnie ja postanowiłem wyjść i przygotować się do wyjścia, ponieważ dziś mamy audycje radiową.
- Em.. no to smacznego. Ja idę się przyszykować. - i wyszedłem. Gdy wchodziłem po schodach, słyszałem za sobą czyjeś kroki.. Nie trudno było się domyślić czyje ony były.
- Czego chcesz? - zapytałem Jonghyuna obracając się.
- Idę się przyszykować tak jak ty. A poza tym nie musisz udawać że jesteś na mnie zły. - mruknął.
- Hm.. nie udaję. Tylko śmiałeś się ze mnie, nawet mi nie pomogłeś. To Taemin już okazał się lepszym pomocnikiem niż ty kiedykolwiek. - powiedziałem z poważną miną. Akurat znajdowaliśmy się przy moim pokoju, nie spodziewałem się tego co Jonghyun zrobi. Zbliżał się do mnie niebezpiecznym krokiem, chciałem jak najszybciej uciec do pokoju. Bo jak by mnie dotknął to już bym go nie wypuścił. Wbiegłem szybko do pokoju.
- Ej, o co Ci chodzi? -zapytałem.
- No bo wiesz..Uważasz że to Tae Min jest lepszy ode mnie..- zaczął. Nie spodziewałem się tego..co zrobię podszedłem do niego i go pocałowałem. Pierwszy raz w życiu pocałowałem kogoś tak sam z siebie. Jonghyun odwzajemnił go z jeszcze większą żarliwościa. Nie wiem co się z nami dzieje, ale nie umiemy przestać się kleić do siebie..
- Smakujesz moją jajecznicą. - mruknąłem po zakończonym pocałunku.
- Która swoją drogą była pyszna. - odpowiedział i uśmiechnął się. - Ale jestem w szoku niespodziewałem się tego po Tobie.
- Bo mnie wkurwiłeś. - mruknąłem. - Musiałem Cię jakoś uciszyć. - uśmiechnąłem się zdradziecko.
- No ale żeby aż tak.. No wiesz mnie to nie przeszkadza. Ale jakoś nie umiem trzymać rąk przy sobie ostatnio, gdy jesteś w pobliżu. - zatkało mnie.. myślałem że tylko ja tak mam. Zarumieniłem się.
- Nie tylko ty. - szepnąłem uśmiechając się. Jonghyun przybliż moją twarz do swojej i pocałował mnie, po czym wyszedł przygotować się do audycji radiowej. Potem cały dzień nie mogłem się na niczym skupić. Audycja wypadła nieźle, poza kilkoma niezręcznymi pytaniami z których musiałem się jakoś wywinąć. Po zakończeniu, manager zaproponował nam kolację w jakiejś restauracji z jego córką. Zgodziliśmy się. A Tae Min skakał do gory jak szalony. Ten dzieciak chyba ją naprawdę lubi. Przez cały dzień od porannego incydentu nie zbliżyłem się do mojego ukochanego. Może to i dobrze.. Ale czułem się taki jakiś nienasycony jonghyunem.. Boże jestem jakiś dziwny!

Jong---------------------------

- Bo mnie wkurwiłeś. - mruknął do mnie - Musiałem Cię jakoś uciszyć. - uśmiechną się do mnie zdradziecko. Zdziwiłem się jego nagłym pocałunkiem, ale było miło. Zaczynałem coraz bardziej... Właściwie coraz bardziej zaczynały mnie świerzbić ręce.
- No ale żeby aż tak.. No wiesz mnie to nie przeszkadza. Ale jakoś nie umiem trzymać rąk przy sobie ostatnio, gdy jesteś w pobliżu. - przyznałem się. Była to prawda. Coraz bardziej miałem ochotę do niego się zbliżyć na niebezpieczną odległość, na taką gdzie nikt jeszcze nie podchodził. Na moje słowa Key zarumienił się
- Nie tylko ty. - szepną do mnie lekko się uśmeichajac. Nie wytrzymałem i zbliżyłem twarz do Kibuma wbijając swoje usta w jego warki. Tak po tym zninałem w swoim pokoju. Byłem wręcz z siebie zadowolony. Ale dlaczego?.... Coraz bardziej zaczynałem sie zachowywać jak... jak jakiś dziwak!
Nawet jak już było mi poniekąd lepiej musiałem, również wybrać się na audycje. Na szczęscie obrzydliwa chrypka znikneła więc nie można było poznać że jeszcze niedawno miałem wysoką gorączkę. Jednak musiałem uważać na krępujace pytania. Nie było trudno ich ominąć, ale bardzo martwiłem sie o Kibuma. Przez resztę dnia aż do następnego nie rozmawialiśmy ze sobą. Było mi strasznie ciężko z tego powodu. Miałem ochotę złapać do siebie i przyciagnąć Kibuma jak najbliżej. Poczuć zapach jego włosów, jego skóry. Naprawdę zaczynałem się zachowywać jak dziwak.
Menadżer zaproponował nam wspólną kolację z jego rodziną. Zgodziliśmy się.
- No to co teraz zamierzacie? Kibum Hyung czy będziesz rozmyślać nad slówką? - zapytała nona nas wszystkich po zakończeniu zamawiania swojego posiłku.
- Eee... - Key'a, zatkało pytanie zadane przez córkę menadżera - ee...
- Na razie będziemy myśleć nad koncertem w Japonii, na promocji naszej płyty - odpowiedział za Key'a Onew, kamień z serca spadł mi nagle.
Nie mialem ochoty wdawać sie z przebiegłą lisicą, laszacą się za moim kibum'em. Byłem wręcz zazdrosny o to. Cały dzień niemóc podejść do ukochanej osoby, pocałować, przytulić, doprowadzało mnie do szału.
- Jong hyung dlaczego jesteś ostatnio taki jak na szpilkach? - te pytanie które zadała, szczerze nie zrozumiałem, ale jednak przy niej musiałem coś wydukać bo inaczej coś by pomyślała ta przeklęta detektyw.
- Umm... to przez to że się przeziębiłem... - wydukałem i od ray zacząłem wsuwać jedzenie które własnie nam przyniesiono.
- Jestem taka szczęsliwa że będę mogła was zobaczyć na przyszłym koncercie, nie mogę się już doczekać - pisneła, równocześnie klaszcząc w ręce.
Wszyscy zaczęliśmy jeść. Menadżer trochę gadał o planach na przyszły tydzień, oceniał także nasze postepy. To co jakiś czas ze mna gadał, niestety musiałem udawać że jestem tym wszystkim zachwycony. Jedynie co w głowie mi fiszczało to jedynie zbliżyć się do Key'a. Niestety tak sie nie stało, również jak wróciliśmy do naszego domu. Kibum wygladał jakby chcial na razie mnie unikać. Szczerze trochę było mi na rękę, za bardzo miałem dziwne pragnienia, niebezpiecznego zbliżenia się.
Dopiero rano, gdy wstałem, zobaczyłem krzątajacego sie po salonie mojego kochanego. Co chwila schylał się rozgladajac się, jakby czegoś szukał.
- Co robisz? - zapytałem zadowolony.
Kibum podskoczył ze strachu, uderzajac się o stolik.
- E... a to t-ty... s-szukam mojej MP3 - odpowiedział jakajac się jednocześnie masując się po głowie.
- To może pomogę? Ostatnio miałeś pretensje oto że nie pomagałem ci... - zaproponowałem, ale w odpowiedź dostałem to.
- NIE... nie trzeba... - schylił się ponownie -mam, widzisz... już nie potrzebuję pomocy. - uśmiechna się słodko do mnie.
Już próbował przejść obok mnie, ale złapałem go za rękę. Popatrzyliśmy na siebie nawzajem. Nie wytrzymałem i przyciagnałem do siebie Kibuma, całujac łapczywie. NIe chciałem go puszczać. Nareszcie mogłem poczuć smak jego warg, zapach jego włosów a także jakże delikatna skórę jak u niemowlaka. miałem ochotę spróbować dalej.
- C-co ty robisz.. ? Przestań ... - zwracał mi uwagę Key próbuac się wyrwać, ale ja dalej go trzymałem.
Nie chciałem go puszczać, ale niestety młody wygrał z moim uściskiem uderzajac mnie w głowę. Staną przedemna cały czerwony. Chciał coś mi powiedzieć, ale tylko otworzył usta po czym je ponownie zamkną i poszedł do swojego pokoju.
Nie wiem co się stało, że zrobił mi coś takego. W sercu zaczęło mi ściskać . Znowu poczułem, że tym razem na prawdę przestał coś do mnie czuć. Przez to miałem cały zpartolony dzień. Chodziłem jak osa. Zachowywałem się jak osa. Byłem wściekły.
- Jong co ci? - zapytał mnie Onew, właśnie wracaliśmy z sali nagraniowej.
Byłem tak wściekły za to co powiedział o mnie menadżer że ze złości żuciłem słuchawkami i wuszedłem z pomieszczenia.
- Nic.. - powiedziałem w dalszym ciagu zły.
Szczerze byłem zły na siebie, na nikogo innego. Wszedłem do łazienki i oparłem się o umywalkę.
-Hyung zostaw mnie samego, nie mam dzisiaj humoru. - powiedziałem, Onew nic nie powiedział i wyszedł z łazienki.
Włączyłem zimną wodę i ochlapałem całą twarz. Myślałem ze to mi jakoś pomoże ale to nawet i na chwilę nie pomogło. Ze złości wyszedłem z pomieszczenia i wyszedłem z budynku nagrań. Miałem gdzieś co powie na to menadżer. Jestem człowiekiem nie maszyną też mam czasem złe dni. Zadzwoniłem po taksówkę i wsiadłem do niej, kierowcy podałem adres i pojechaliśmy na miejsce. Było to te same wzgórze gdzie cała grupą przysiegaliśmy sobie a takze nasze pierwsze wyznanie, moje i Kibuma. Zapłaciłem kierowcy i wyszedłem z auta.
Myślałem ze trafi mnie szlak. przelazłęm przez barierkę i usiadłem na trawie. Nie było już chłodno jak niedawno. Słońce zaczynało coraz mocniej prażyć. Było to jednak bardzo uciążliwe jak na dzisiejszy dzień.
Wyłaczyłem telefon by nit do mnie nie dzwonił. Chciałem pobyć sam. Sam.
Dlaczego Kibum tak się zachował? Przecież mówił że mnie też kocha.
- Te puste słowa! - krzyknałem wściekły.
Z oczu zaczęły mi wypływać łzy. Byłem zły na siebie. Zabardzo chciałem sie zbliżyć do ukochanej osoby. Starałem się powstrzymywać łzy ale było to silniejsze ode mnie. Na prawdę zakochałem się w Kibum'ie. Bardzo go Kochałem i kocham go dalej. Nie chcę go stracić. Na pewno teraz. Żałowałem, że chciałem pozunać sie dalej.
Wytarłem oczy rękawem i położyłem się na trawie. Wziąłem głęboki oddech. Musiałem się wziąć w garść i przeprosić Kibuma, za nietaktowność. Za moje rządzy.
-Tutaj jesteś! - usłyszałem za sobą znany głos. Czy ja miałem deja-vu?

Key----------------------------

Tak wiem, zachowuję się dziwnie wobec Jonghyuna. Ale to przez córkę menadżera Min Ji.. Po kolacji podeszła do mnie i zaciągnęła mnie na werandę z tyłu jej domu. Czułem się dziwnie no bo co ona może chcieć? Widziałem jak się patrzy Jonghyun.. Miał minę zbitego psa. Zastanawiałem się co ona chciała. Zgasiła mnie, nie wiedziałem co powiedzieć..Bałem się i boję się teraz.. Ale kocham go.
RETROSPEKCJA.
- Wiesz Key..chciałabym z Tobą porozmawiać o czymś. - westchnęła.
- No to Cię słucham. - odpowiedziałem, jeszcze nieświadomy tego co na chce mi powiedzeć.
- A więc.- wzięła głęboki oddech. - Tae Min..trochę się wygadał.. Na Twój i Jonghyna temat..-walnęła prosto z mostu a mnie wmurowało. ALE JAK TO KURWA?!
- ŻE CO?- krzyknąłem.
- No tak.. ale..nie martw się. - powiedziała nadwyraz spokojnie. - Nie wygadam.. bo.. chyba się zakochałam.. w tym potworze..- uśmiechnęła się.
- Eeee? - odpowiedziałem nader inteligetnie. - Kim?
- No..w Taemine..chyba..I uważam tak samo jak on.. Że miłość to miłość..- powiedziała.
- No właśnie..ale proszę Cię nie wygadaj tego. - podszedł do nas maknae i spojrzał na nią bardzo poważnie.
- e.. no dobrze. Powiedziałam przecież że nie wygadam. Ale uważam że musicie uważać na to co robicie. - powiedziała i wyszła ciągnąć Tae Mina za rękę. Ten uśmiechał się jak głupi. Hm..coś mi tu śmierdzi.. niemożliwe że tak szybko to zaakcptowała.. Chyba muszę się usunąc od Jonghyuna..Stałem tak jeszcze przed chwilę na wernadzie patrząc się na niebo i wszedłem do domu.
KONIEC RETROSPEKCJI.
No i takim o to cudem..starałem się unikać Jonghyuna.. Ale za bardzo go kocham..i czuję że go zraniłem. Robiłem wszystko aby go unikać. Brakuje mi jego silnego uścisku, jego rąk, pocałunków..i wszystkiego.. całego jego. Po tym jak odtrąciłem go gdy mnie całował on zniknął.. Szukałem wszędzie dzwoniłem, lecz wyłączył telefon. Myślałem że sobie coś zrobił, albo że ktoś coś mu zrobił. Siedziałem tak na schodach przed domem gdy wpadłem na pomysł gdzie on może być, a gdzie nie szukałem. Szybko pobiegłem w stronę naszego wzgórza. Zobaczyłem go w oddali gdy siedział na tamtejszej ławce.
- Tutaj jesteś!- krzyknąłem zdyszany, ledwo stałem na nogach. Popatrzyłem na niego, miał jakieś takie dziwne szklane oczy..Podbiegłem do niego i przytuliłem się do niego.
- Martwiłem się idioto! - powiedziałem zły. - Myślałem że ktoś coś Ci zrobił albo sam coś sobie zorbiłeś. - on stał cały czas jak kamień. - Ej.. co jest?-szepnąłem. Jonghyun wyplątał się z moich objęć i odszedł pare kroków dalej.
-Pf, pytasz się jeszcze - prychnął. - To nie ja Ciebie odrzuciłem tylko ty mnie! Fajnie jest się bawić uczuciami ludzi, co nie?!-krzyknął. Zrobiło mi się głupio.. że go tak potraktowałem. Spojrzał na mnie z pogardą. - Myślałem że naprawdę mnie kochasz..oddałem Ci całe serce. A ty co? Kocham Cię i wątpię że uda mi się szybko odkochać. - wyszeptał i z oczu poleciała mu łza. Nigdy nie widziałem go takiego.. co ja zrobiłem. - Teraz milczysz?
- Dobra..bałem się że się wyda.OKEJ?!- krzyknąłem. - Córka menadżera się dowiedziała. Miałem mętlik w głowie..Ale przemyślałem to! I nie oddam Cię nikomu. Jesteś mój słyszysz?! Masz nie pierdolić głupot.. Bo mnie samego boli to co gadasz.. Wieć ogarnij człowieku. Gdzie się podział ten silny facet ktory mnie tylko chciałby przytulać i całować. Brakuje mi go, ma on natychmiast wrócić. Kocham Cię, cwelu. OK?! - zakończyłem swój wywód. On spojrzał się na mnie.. a z racji tego że nie odpowiadał to obróciłem się na pięcie i zacząłem iść. Nagle poczułem jak Jonghyun łapie mnie za nadgarstek i przyciąga do siebie..namiętnie całując. Pocałunek był bardzo intensywny.
- No i tego mi brakowało - odpowiedziałem zdysznay i zarumieniony.
- Mnie też. - mruknął i wpił się w moje usta znowu. Pociągnął mnie na ławkę, usadowił mnie na kolanach swoich, nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. W końcu się od siebie oderwaliśmy.
- Kocham Cie. - westchnął i przytulił mnie do siebie. - Już mi nie uciekaj.
- Ja ciebie też. Nie będę już nigdy! - i wtuliłem się w niego bardziej.

Jong--------------------------------

Czy to co słyszałem było prawdą? Chciałem wierzyć Key'owi. Ale co zrobić? Kocham go... ufam mu i nawet oddałem mu moje serce.
- Kocham Cie. - westchnąłem i przytuliłem się do Kibuma. - Już mi nie uciekaj.
- Ja ciebie też. Nie będę już nigdy! - w odpowiedzi również mocno się wtulił.
Nareszcie na prawdę poczułem się kochany. Ostatnie dni w naszym życiu ciągnęły się ciągłym podejrzewaniem, zazdrością i innymi odczuciami. Bałem sie tylko co będzie jeśli Min Ji wygada się o mnie i Key'u. Czy to będzie nasz koniec? Czy zawsze miłość się na nich musi opierać by naprawdę zaznać szczęścia? Nawet jak to jest miłość pomiędzy tą samą płcią?
Ciągle w głowie padały mi takie pytania. Siedzieliśmy długo na ławeczce. Było nam tak dobrze, ale jak to zawsze musi bywać niestety nasz czas na miłość musiała przykryć, rzeczywistość osobiście.
Wróciliśmy do mieszkania które o dziwo było puste. Nikogo nie było.
- Poczekaj zadzwonię do Onew'a - powiedział słodko Key.
Ponownie zacząłem wpatrywać się w posturę Key'a ogladając dokładnie co do J. Nie chciałem by te uczucia powróciły... te świerzbiące ręce, ale byliśmy ze sobą już dość długo. Miałem ochotę już na prawdę zbliżyć się do Key'a, ale czy by dał? Czy znowu uderzył by mnie w głowę, przez zakłopotanie? Mimo świerzbiących rąk, powstrzymywałem się ile by się dało. Key inteligentnie zaczął rozmawiać z naszym Liderem. Co róż coś potakiwał to mówił'' Tak, Rozumiem... Ok łapie''
-Onew, Minho i Taemin pojechali ponownie z menadżerem do restauracji, bo zaprosił. Powiedzieli byśmy już nie przyjeżdżali ze względu na ciebie.No i to że wrócą późno... Onew podkreśli to BARDZO.. - powiedział, ściągając z siebie bluzę.
- Jak tak .. to ok .. - mruknąłem.
Dopiero teraz zerknąłem, która już była godzina. Nie spodziewałem się, że by było dopiero po 6.
Nie patrząc na Key'a poszedłem do swojego pokoju. Musiałem coś znaleźć.
-Gdzieś musiało to leżeć.. - Powtarzałem przeglądają zawartość szafki.
Szukałem mianowicie pewnego złotego drobiazgu. Dostałem to od pewnej osoby, za pośrednictwem mamy.
- Znalazłem - ucieszony usiadłem na łóżko. Znalazłem stary medalion pradziadka był na prawdę pięknie zdobiony. Pomyślałem, by dać go Key'owi jako na przeprosiny.
- Co robimy na kolacje? - do mojego pokoju po cichu wszedł Key. - Co ty robisz?
JA w tym czasie siedziałem uśmiechając się do mojego znaleziska. Gdy usłyszałem pytanie wstałem na jak na szpilach chowając medalion za siebie.
- Co tam trzymasz? - zapytał ciekawsko Kibum.
- NIc - świsnąłem przez zęby. Miałem ochotę podroczyć się z moim kochanym.
- No pokaż co to - wiedziałem że Kibum będzie chciał wiedzieć co takiego trzymam w łapach.
Zawsze miał tendencję ciekawości by wszystko testować (PRAWDA OGLĄDAŁAM SHOW Z NIM!!) i próbować. Z ciekawości Key zaczął zbliżać sie do mnie oczekują że w ostatniej chwili zdecyduję się pokazać. Był już naprawdę blisko, co było dość niebezpieczne. Nagle zaczął mnie ni stąd ni zowąd po prostu łaskotać. Nie bojac sie konsekwencji swego czynu. Nie wytrzymałem i razem z Keyem padliśmy na moje łóżko. Było miło, lecz tochę dziwnie. Bo to szczerze ja powinienem być niżej a nie młodszy ode mnie Key. ALe nie czekając siłą przewaliłem kochasia na plecy.
-A co żeś taki ciekawski? - zaśmiałem się.
Key, zrobił się cały czerwony.
-Na reszcie wróciłeś.. - mrukną zadowolony.
-Dzieki tobie... - szepnąłem, tak siedzieliśmy w dość dziwnej pozycji. Nie chciałem jej jednak zmieniać, wiec w przypływie adrenaliny bardzo namiętnie pocałowałem Kibuma.
Mimo że nie pierwszy raz się już mizialiśmy. Ten pocałunek był jeszcze lepszy od poprzednich, ale ważne że robiłem to z osoba którą kocham szaleńczo, do upadłego.
Instynktownie zacząłem pocałunki zniżać kierując się niżej do szyi. Wciągałem woń jego skóry, która pachniała nieziemsko. Key na twarzy robił sie coraz bardziej czerwony, a ja sam nie mogłem się już powstrzymać.

Key--------------------------------

Nasze pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne, wszystko stawało się coraz bardziej bliższe..hm..nie wiem..więcej chemii było między nami?
Obudziłem się rano w ramionach Jonghyuna, wrażenia z poprzedniej nocy do mnie doszły.. Mimowolnie się zarumieniłem i uśmiechnąłem.. Jonghyun całujący mnie, przytulający..i..i..jego silne ramiona..i..boże! Chyba nie za szybko do tego doszło co? Spojrzałem na mojego ukochanego spał jeszcze, mocno mnie oplatając ramionami. Próbowałem delikatnie się wyrwać ale nie mogłem,bo ścisnął mnie jeszcze mocniej.
- Gdzie ty się wybierasz? - mruknął.
- Do łazienki, a potem do siebie aby się ubrać i przyszykować. - powiedziałem.
- Nigdzie nie idziesz.- szepnał. - Jeszcze 5 minut. - wymruczał.
- No dobra, dobra. - westchnąłem. Leżeliśmy jeszcze z jakieś 5 minut i potem się ubraliśmy i zszedliśmy na dół na śniadanie. Jak zwykle przywitani zostaliśmy żałosnym gadaniem chłopaków. Czasem mnie doprowadzają do szału. Dziś mieliśmy spotkanie w sprawie naszego koncertu w Japonii który miał się odbyć zatrzy tygodnie, powinniśmy już ćwiczyć i dziś chyba ustalimy wszystko dokładnie związane z tym koncertem, terminy prób itp. Gdy zjedliśmy pojechaliśmy do firmy. Okazało się że za jakiś tydzień lecimy do Tokio, i tam będziemy ćwiczyć do koncertu. Hm.. dawno tam nie byłem. Miło będzie powrócić do Japonii i pochodzić po ulicach Tokio. Jonghyun cały czas się na mnie gapił, peszyło mnie to. Ale nie dawałem po sobie poznać.

Jong------------------------------------
Ta noc... Ta noc była dla mnie nie zapomniana. To jednak była ta osoba. Ta jedyna, odpowiednia. Moje serce teraz przepełniało się najlepszymi myślami. Ta noc zapisze się do jedynych niezapomnianych. Móc dotykać ukochanej osoby jest w samo w sobie niesamowite.
Jeszcze spałem gdy poczułem jak coś chce już wstać był to Key.

- Gdzie ty się wybierasz? - mruknąłem jeszcze śpiący.
- Do łazienki, a potem do siebie aby się ubrać i przyszykować. - odpowiedział mi perfidnie.
- Nigdzie nie idziesz.- odpowiedziałem stanowczo. - Jeszcze 5 minut. - na koniec wymruczałem jak kot.
- No dobra, dobra. - udało mi sie kochanego Kibuma namówić by poleżał jeszcze obok mnie. Przyciągnąłem do siebie bardzo mocno, w nagrodę dając całusa w czoło. Byłem taki zadowolony, jak dziecko. Zarumieniłem się przypominając sobie nocne sceny z naszych... igraszek.
Ale mimo wszystko było mi dobrze w towarzystwie Kibuma. Mimo, że nie jesteśmy ze sobą długo, to wiele przeżyliśmy. To wypadek Kibuma przeze mnie, to małe nieporozumienia, aż na koniec... To że córka menadżera dowiedziała się o nas. Może jak pojedziemy do Japonii będziemy mieć chwilę spokoju. Miałem taką nadzieję.
Te nasze 5 minut  niestety się skończyło, a ja dalej miałem ochotę nie puszczać Key'a z moich ramion. Niestety skubańcowi udało się wyrwać z mojego uścisku i zaczął zbierać nasze rzeczy z podłogi. Szybko odział się jakby się wstydził. Było to strasznie słodkie. Po kryjomu każdy z nas wyszedł z mojego pokoju. Dopiero teraz zauważyłem że mam w kieszeni medalion rodzinny. Postanowiłem go trochę odnowić zanim podaruję rodzinną pamiątkę osobie którą kocham. Ciekawe czy spodoba mu się mój prezent ode mnie.

Już w firmie dowiedzieliśmy się, że za tydzień jedziemy do Tokio by tam już ćwiczyć i dać przed głównym koncertem mini dla vipów.
Cały czas przyglądałem się Kibumowi. Nie mogłem od niego oderwać wzroku. Na reszcie na prawdę stał się mój. Stał się osobą bliższą niż inni. Naprawdę bliższą. Kibum mimo wszystko starał się nie zwracać uwagi na to, ale ja jednak to zauważyłem.

Pokrótce wróciliśmy do domu. A ja zabrałem się do pokoju by poszukać jakiś osób którzy zajmują się naprawianiem biżuterii i innych drobiazgów.

-Jong znowu się zaszyłeś w pokoju.... co robisz? - zapytał Onew wchodząc do mojego pokoju, szczerze bez pukania.
Staną obok mnie. Szybko musiałem zminimalizować karty jakie pootwierałem. Zrobiłem chyba to nie potrzebnie.
- A nic takiego - odwróciłem się uśmiechając się sztucznie.
- Coś ukrywasz.... - uśmiechną się tajemniczo Onew.
Ciarki przeszły mi po plecach ze strachu.
- Szukam kogoś do napraw starych biżuterii. - wyciągnąłem z kieszeni medalion. - właśnie znalazłem pamiątkę rodzinną i chcę ją naprawić..
Onew dopiero teraz zrobił ludzką minę i zaczął oglądać cudeńko.
-Ahhh więc oto chodzi. Ma niezwykłe zdobienia. - mówiąc mi to oddał przedmiot.
Byłem dość zdziwiony reakcją Onewa.
- W Tokio jak będziemy jest tam dobry Zegarmistrz, zajmuje się też naprawą starej biżuterii. Kiedyś do niego chodziłem jak byliśmy ostatnio. Świetnie staruszek naprawia. Podam ci później adres.
- Nie mów nic Kibumowi... za ciekawski jest.... - powiedziałem nagle za nim Lider nie wyszedł z pokoju.
- Nie ma sprawy. - usmiechnął się ponownie dziwnie zostawiając mnie samego.
Patrzyłem sie jak głupi na drzwi od mego pokoju. Od niedawna Onew zachowywał się jak dziwak. Czy też znalazł sobie kogoś? Kto wie.
Ponownie zacząłem zbierać się za penetrowanie stron w internecie. Teraz zająłem się szukaniem informacji o tym dziwnym przedmiocie i co oznacza.
Na trafiłem na dość tajemniczą stronę, strasznie mnie to zaintrygowało. Bo medalion był podobny do mojego. Pochodził z Francji z XV wieku. dość stary był. Mój medalion pewnie był tego podróbką.
Siedziałem czytając informacje o tym przedmiocie. Przez to nawet przegapiłem obiad. Ale pisały tam bardzo ciekawe rzeczy. Ile był na aukcjach wyceniany. Jego cena była niesamowicie wielka. Na Koreańskie wony ceny dochodziły na ponad 100 milionów won. Mimo wszystko to była wysoka cena, za takie maleństwo. Jego atutem było jak przeczytałem, ręcznie zdobienia co jest to bardzo trudne.
Jedna osoba to robiła.
-Jong, jak nie przyjdziesz jeść teraz... to zrobię to siłą!!! - za plecami z dołu usłyszałem zdenerwowany głos Key'a szybko wyłączyłem komputer.
I udając że nic się nie stało zszedłem na dół.


____________________________
Mamy nadzieję z Tanoshii że notka wam się spodoba ;D



niedziela, 20 maja 2012

KeyJong - Zakazany Owoc część 3

Witam i razem z Tanoshii zapraszamy na nowy wątek Key'a i Jonghyun'a.

W poprzedniej notce.
Key---------

- A więc proponujesz mi abym spał u Ciebie w pokoju?- zapytał się Jonghyun, śmiejąc się. - No dobrze, już dobrze. - poczochrał mnie po głowie.
- Ej, no moje włosy, cwelu! - krzyknąłem oburzony. Nie lubię jak ktoś rusza moje włosy, czuje się wtedy nie swojo.
- Coś ty powiedział?!
-Nic. - mruknąłem.
- Cwelu? Ja Ci dam cwela, wychodzę. Sam tego chciałeś.- Jonghyun kierował się do wyjścia..
- NIE!- krzyknąłem- No zostań?- spojrzałem się na niego jak najsłodziej potrafiłem.- Proszę. - facet na którego serce mi szybciej bije podszedl do mnie i mnie pocałował prosto usta. Zaczerwieniłem się.
- Nie mogłem się powstrzymać, robisz takie słodkie minki. - uśmiechnął się złośliwie Jonghyun. Po tym pomógł mi usiąść na łóżku i sam się usadowił obok mnie.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, opowiadaliśmy sobie różne historie z dzieciństwa i nie tylko i..w końcu zasnęliśmy. Obudziłem się w jego ramionach, najpiękniejszy poranek w moim życiu, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Było mi dobrze, tak przyjemnie i ciepło..I doszedłem do wnioski że chyba kocham go..


Jonghyun-----------------

Gadaliśmy do późna. Było mi naprawdę miło na sercu. W czasie rozmowy, Key zasną zmęczony po ciężkim dniu. Gdy chłopak spał siedziałem jeszcze i lekko głaskałem go po głowie. Robiłem to tak długo, że aż sam zasnąłem. Ranek był cichy i rześki. Zbudziłem się jako pierwszy, czułem jak Key wtula mi się w tors. Byłem wręcz w niebo wzięty. Chyba na prawdę zaczynałem coś poważnego czuć do niego.
Poczułem jak Key zaczyna się budzić.
- Dzień dobry śpiochu- uśmiechnąłem się.
Key jeszcze lekko nieprzytomny mruknął coś pod nosem, po czym dopiero wtedy rozbudził się.
- Dobry dobry.. - mruknął uśmiechając się.
- Powinniśmy już wstać... a przynajmniej ja... jak ktoś z chłopaków to zobaczy.. - mruknąłem. Chociaż tak na prawdę nie miałem ochoty wstawać. Ociężały wstałem, lecz ręka Key'a zatrzymała mnie w połowie.
- Nie idź jeszcze - jego ta słodka mina.
Ciągle nia mnie rozbrajał.
- A co nie chcesz śniadania do łóżka ? - zapytałem specjalnie uśmiechając się łobuzersko.
- no... chcę... ale.. - mruknął zrezygnowany a z jego brzucha nagle wyszedł odgłos głodu.
- Co Ale? - uśmiechnąłem się.
- No.. nie ważne... - powiedział, a ja specjalnie jeszcze podszedłem do niego i pocałowałem w policzek.
- Idę ci zrobić coś do jedzenia.. - po czym wyszedłem z pokoju, zostawiając po raz kolejny zmieszanego Key'a.
W kuchni o dziwo nikogo nie było. Tak oto zabrałem sie za śniadanie dla mojej drogiej drugiej połówki.

Key------------------------

Dostanę śniadanie do łóżka, jej!- uśmiechałem się jak glupi. Usadowiłem się wygodnie na łóżku i myślałem o nim.. O tym jak nam ze sobą dobrze, chociaż to dpiero 3 dzień.. Chciałbym aby był ze mną jak najdłużej. Może na zawsze? Byłoby mi bardzo przyjemnie gdyby został. Tak się zamyśliłem że nawet nie zauważyłem jak przyszedł Jonghyun.
- Proszę śniadanko. - uśmiechnął się i postawił tacę z jedzeniem mi na kolanach.
- WOW, wygląda pysznie!- ekscytowałem się.
- Smacznego.
- Dziękuję. - zacząłem jeść to do przygotował dla mnie Jonghyun. Było przepyszne, gdy zjadłem wszystko to zdałem sobie sprawę że cały dzisiejszy dzień spędzę sam, bo chlopaki wyjeżdżają ćwiczyć na sobotni występ. Eh.. zrobiło mi się smutno bardzo.
- Ej, co jest?- zapytał mnie Jonghyun.
- No..eeetto.. wiesz.. zostanę dziś sam. - wycedziłem.
- Przecież możesz jechać z nami, nie zostawimy Cię samego. - powiedział Jong i poklepał mnie po ramieniu.
- Serio? Spoko by było gdybym mógł. - uśmiechnąłem się.
- W końcu jesteś Key'em, członkiem SHINee i drugim po Teaminie naszym słonkiem ktore zawsze nas rozwesela(może być? XD)- Jonghyun zaczął się śmiać, i mi się jakoś wesoło zrobiło. Uśmiechnąłem się do niego. - Ale z racji tego że jeszcze oni nie wstali, bo jest dosyć wcześnie moge jeszcze z Tobą zostać.
- Ale fajnie! - ucieszylem się i zrobiłem mu miejsce obok siebie na łóżku. - Eee.. no mam pytanie.. bo.. jak to jest z nami w końcu? - zapytałem go jednocześnie się czerwieniąc.
- Jak to jest z nami? Jeszcze pyta! PF- westchnął mój towarzysz.- Jesteśmy razem?- uśmiechnął się.
-N..Naprawdę?
- No a coś ty myślał? Głupi ty. - poczochrał mnie po głowie. Zacząłem mu się wyrywać.
- Eeeej, nie rób mi tak wiesz że tego nie lubię!c - krzyknałem na niego.
- O patrzcie jaki buntownik! Ciekawy jestem czy teraz mi się wyrwiesz. - złapała mnie za nadgarstki i mnie pocałował. Zrobilem się czerwony jak burak..

Jong----------------

Zaczynałem uwielbiać jak z mojego powodu Key robił się czerwony na twarzy. To było takie zabawne.
- Smakujesz smakowicie tak ramen'owo - szepnąłem zgrywając się.
- Głupek - mruknął Key cały czerwony.
- Zaraz ci dam głupek - zacząłem łaskotać Keya, a ten zwijał się ze śmiechu.
- Sorki przepraszam.. tylko przestań... - wysapał, a ja śmiałem się jak ten głupi.
Zabrałem od Kibuma tacę. - To ja idę to zanieść... i zbudzę resztę.
Kibum tylko pokiwał głową. Tak wyszedłem z pokoju zostawiając mojego miłego.
Wszedłem do kuchni i pozmywałem naczynia. Byłem zadowolony, ale mój uśmiech natychmiast zszedł z twarzy. Uderzyłem pięścią o blat półki obok zlewu. Że też potrafiłem udawać przy kimś kogo żywię uczuciem.
- O.. Jonghyun już na nogach? - do kuchni wszedł Onew, który od razu skierował się do lodówki wyjmując zimną butelkę wody.
- Tak... zaniosłem dla Key'a śniadanie by nie musiał jeszcze nadwyrężać nogi. Szyna jeszcze nie wyschła. - odpowiedziałem.
- W bardzo ciekawy sposób odpokutowujesz - zaśmiał się Onew biorąc łyk wody.
- A co niby innego mam robić? To ja zawiniłem - Onew chyba widział że jednak czuję się nieswojo po wypadku, gdy jestem w pobliżu Key'a.
- Możesz odpłacać sie, ale zachowuj się normalnie. Kibum przecież mówił, że nie jest na ciebie zły.
Słowa Lidera oparły mnie trochę na duchu.
- Może masz rację. - przyznałem się.
- Za karę idziesz budzić tą dwójkę- zaśmiał się wychodząc z pomieszczenia, zostawiając mnie samego.
Szybko dokończyłem mycie naczyń i poszedłem obudzić maknae i Minho.
Z Mincho było łatwiej go obudzić, ale Taemin miał dość wyjątkowo twardy sen. By akurat go obudzić musiałem z ciągnąć z niego kołdrę i zwalić go na podłogę.
Dopiero wtedy obudził sie z tekstem - Mamo nic nie zrobiłem!
- Twoja mama jest na ciebie zła - zarechotałem - wstawaj Młody.
Taemin popatrzył na mnie nieprzytomny.
- To już ranek?
Nie odpowiedziałem i wyszedłem z pokoju Maknae. Moje nogi z powrotem skierowały się do pokoju Key'a.
A to co zastałem, mogło by wydać sie głupie ze strony samego Key'a. Chłopak zaczął wkładać, a przynajmniej próbował, rurki wiedząc że ma szynę na nodze.
- Coś ty robisz? - zapytałem zaciekawiony reakcji Kibuma który nie zauważył że jestem w jego pokoju.
Dopiero jak usłyszał mój głos, przestraszył się przez co, tracąc równowagę upadł na łóżko.
- Ubieram sie jak widzisz - odpowiedział mi zrezygnowany.
- Tylko dlaczego tak obcisłe spodnie wkładasz na szynę. Przecież nie przeciśniesz tego. Nie masz jakiś spodni dresowych? - na koniec zapytałem z troską w głosie.
- Przecież wiesz że nie lubie dresów, więc ich nie mam. - tak właśnie mi odpowiedział.
- Nie masz jakiś luźnych spodni? Na pewno masz - Kibym pokręcił głową
- Ostatnie jakie miałem porwałem na ćwiczeniach. Do tej pory jak mieliśmy ćwiczenia wkładałem te z dużym krokiem i ściągaczami na końcach, a one są strasznie krótkie i będzie mi zimno. Próbowałem je włożyć, ale wkładając nie mogłem przecisnąć gipsu.
Zrezygnowałem z jakichkolwiek inny pytań na temat spodni. Zacząłem się zastanawiać jak pomóc Kibumowi.
- Może pożyczę ci moje spodnie dresowe... Mam takie które są na mnie za duże. Może na ciebie będą dobre - popatrzyłem się na Key'a, a on na mnie. Na jego policzkach zaczęły pojawiać się czerwone dwie plamy.

Key------------------

Gdy Jonghyun wyszedł ode mnie postanowiłem się umyć.. z tą szyną było bardzo ciężko. Ale dałem radę, tylko miałem problem z ubraniem się zawzięcie próbowałem wcisnąć moje czerwone rurki na nogi ale coś mi nie wychodziło. Z przejęciem wciągałem te spodnie, że nawet nie zauważyłem że ktoś wszedł do mojego pokoju.
Coś ty robisz? - zapytał mnie mój 'chłopak', przestraszony spojrzałem na niego i przewróciłem się na łóżko.
- Ubieram sie jak widzisz - odpowiedziałem zrezygnowany.
- Tylko dlaczego tak obcisłe spodnie wkładasz na szynę. Przecież nie przeciśniesz tego. Nie masz jakiś spodni dresowych? - spytał się mnie Jong.
- Przecież wiesz że nie lubie dresów, więc ich nie mam. - odpowiedziałem mu kompletnie zrezygonwanym glosem.
- Nie masz jakiś luźnych spodni? Na pewno masz- pokręciłem mu głową.
- Ostatnie jakie miałem porwałem na ćwiczeniach. Do tej pory jak mieliśmy ćwiczenia wkładałem te z dużym krokiem i ściągaczami na końcach, a one są strasznie krótkie i będzie mi zimno. Próbowałem je włożyć, ale wkładając nie mogłem przecisnąć gipsu. - powiedziałem z wielką frustracją w głosie. Jonghyun patrzył na mnie i się nad czymś intesywnie zastanawiał.
- Może pożyczę ci moje spodnie dresowe... Mam takie które są na mnie za duże. Może na ciebie będą dobre - nagle nie wiedząc czemu się zarumienił po pierwsze zdałem sobie sprawę że siedzę w samych gaciach, a po drugie że Jonghyun mi coś pożyczy.
- Na prawdę? - zapytałem z nadzieję w głosie.
- Tak naprawdę. To ja po nie pójdę siedź i czekaj na mnie. - powiedział i wybiegł z pokoju po te spodnie to ja za ten czas ubrałem bluzę i koszulkę. Gdy Jong przyszedł już byłem do połowy ubrany.
- Dobra Ki Bum, proszę o to te spodnie. - pokazał mi czarne dresy, były nawet spoko, ale to DRESY. T_T Tak czy siak. Ubrałem je a on mi się przyglądał bardzo intesywnie tak że zrobiłem się bardzo czerwony.
- No i jak wyglądam?- pokazałem mu się.
- Ładnie, bardzo ładnie. - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. - Dobra Key to idziemy na próbę. - pociągnął mnie za rękę Jonghyun i wyszliśmy z mojego pokoju, na dół do busa. Potem ruszyliśmy na próbę..

Jong--------------------

Gdy Kibum ubrał się, pomogłem mu dojść do busa. Wziałem pod pachę kule, sam Key oparł się o moje ramię i powoli zaczą schodzić po schodach.
- A on gdzie sie wybiera? - zapytał Minho wychodząc nagle zza rogu.
Obydwoje stanęliśmy trochę zdziwieni.
- Jadę z wami na ćwiczenia. nie chcę siedzieć w domu - powiedział nagle Key na odpowiedź.
- Rób jak chcesz. Powodzenia kaleko - zaśmiał się i ruszył.
- mam ochotę mu przyłożyć - mruknął pod nosem key.
- Nie wysilaj się. nie warto - odpowiedziałem mądrze, bo miałem racje.
Minho tylko się zgrywał i to wiedziałem na pewno. Key ostrożnie wsiadł do busa.
- O Sunbenim jedziesz z nami! - ucieszył się Taemin, na widok wsiadającego do środka dużego pojazdu.
Key uśmiechną się w stronę, Taemina.
- Jedziemy jeszcze po menadżera - powiedział Onew do całej naszej grupy.
Dopiero teraz, gdy wspomniał o tym Onew, zauważyłem, że dziś nie ma jakoś wąsatego faceta. Gdy wszyscy sie usadowili na miejsca, a ja wsadziłem kule Key'a do bagażnika, ruszyliśmy busem najpierw do mieszkania menadżera.
Wąsaty mężczyzna wsiadajac do naszego busa pierwsze co powiedział to...
- Key co tu robisz?
Wszyscy równie Key popatrzyliśmy się na zdenerwowanego lekko faceta.
- Nie bój nic bedę grzeczny i niczego nie bedę dotykać - powiedział ze śmiechem Key - nie mogłem siedzieć w domu strasznie nudno było..
Tutaj ukradkiem na mnie się popatrzył bo siedziałem z przodu.
- Prosze się nie martwić panie menadżerze Bedzie git! - krzyknął Taemin uradowany jak zwykle.
Tak oto zakończyła sie dyskusja z menadżerem
- Tylko masz nie narzekać... - poinformował kończąc z nami dyskusję.
kierowca zawiózł nas pod sama wytwórnię. Wysiadłem jako pierwszy wyciągając szybko Key'owi kule, on spokojnie o nie się oparł i powoli zaczął iść a każdy z naszej grupy ze mną na czele staliśmy wokół dla wsparcia gdyby przez przypadek miał stracić równowagę.
Usadowiliśmy Key'a spokojnie na ławce i zaczekaliśmy na prezesa, który miał przyjść.

Key-------------------

- No chłopaki gotowi na próbę?- zapytał się prezes, który właśnie przyjechał. - Ki Bum co Ci się stało?! -zapytał mnie. Spojrzałem na niego i momentalnie się zarumieniłem myśląc o tym w jaki to głupi sposób skręciłem tę kostkę.
- N..no.. skręciłem kostkę na próbie. - wyjąkałem.
- Ale wystąpisz? Chociaż na tym jak będzie śpiewać. - powiedział prezes z widocznie złą miną.
- Tak, zaśpiewa. I..umm.. przepraszam.. - spojrzałem na niego a ten poklepał mnie po plecach i się uśmiechnął.
- Ki Bum ale z Ciebie kaleka. - powiedział i wskazał gestem ręki abyśmy weszli do środka. Chłopaki pomogli mi się wtargać na górę, zrobiliśmy próbę śpiewu i postanowiliśmy że ja będę stał tylko i śpiewał. No cóż.. ale przynajmiej zaśpiewam a to już coś. Gdy Onew , Jonghyun i Minho poszli ćwiczyć piosenki na występ ja przygotowywałem naszego Maknae na solowy występ. Tae Min jest świetnym tancerzem, tańczy lepiej niż ja. Ale on dalej uważa że potrzebuje mnie do pomocy.. Gdy siedziałem i patrzyłem jak on ćwiczy przyszła córka naszego menadżera Oh Min Ji. Tae Min jak ją tylko zobaczył to się wyszczerzył jak głupi.
- Cześć chłopcy. - przywitała się.
- Ta, ta cześć. - westchnąłem, nie przepadałem za nią. Była taka nadgorliwa ale śliczna to ona jest trzeba przyznać.
- HEJ!- krzyknął wesoło Tae Min. Ona uśmiechnęła się do niego i popatrzała w moim kierunku, tylko nie to.
- Key, co Ci się stało?- zaczęła piszczeć mi nad uchem.
- Nic takiego, po prostu skręciłem kostkę na treningu. To wszystko.- wzruszyłem ramionami, nie wiem czemu ale zawsze staram się do niej podchodzić z dystansem bo mnie denerwują dziewczęta które po kilku dniach wiadomości stwierdzają że Cię lubią. Ona taka była pamiętam to..gdy tylko dali nam nowego menadżera dwa lata temu.. Ona już po 5 dniach wyznała mi miłość. Okej rozumiem że była naszą fanką i dalej jest i że byłem jej biasem i nadal chyba jestem ale nieważne.. ale żeby po 5 dniach? Z tego widziała mnie tylko z dwa razy wtedy. To Tae Min się ciągle obok niej kręci, pasowali by do siebie.
- Ej halo? Key, słyszysz mnie? - machała mi ręką przed oczami.
-Co..coś mówiłaś? - zapytałem.
- Ahh.. nieważne.. ej idziecie ze mną coś zjeść?- zapytała się nas.
- No pewnie, umieram z głodu!- krzyknął maknane.
- Jezu Tae Min ty jesteś wiecznie głodny człowieku! Hahahhaha..- zaczęli się śmiać. - A ty Ki Bum idziesz z nami?- tym razem je wzrok padł na mnie.
- Nie ja zostanę, muszę pomyśleć nad nową choreografią. - pokazałem jej mój notes do choreografii.
- Aaa.. no tak miszcz pracuje! - uśmiechnęła się i ciągnięta przez Tae Mina pomachała mi na pożegnanie. Odmachałem jej. Zauważyłem że trochę jej stosunek się do mnie zmienił. To dobrze, bardzo dobrze. Ciekawy jestem jak będzie mi sę układać z Jonghhyunem.. Narazie jest cudownie, ale ile my ze sobą jesteśmy tydzień? Jak nie lepiej.. Ale cieszę się że to on, bo od zawsze wydawał mi się atrakcyjny, te jego mięśnie, twarz, uśmiech, wszystko miał idealnie i wszystko jest teraz moje a nie jakiejś dziewczyny. Chyba naprawdę wpadłem po uszy w tę miłość do niego.. Jego pocałunki, to jak mnie obejmuje, to jak o mnie dba. To wszystko jest taki cudowne.. i zarezerwowane tylko dla mnie, cudowne uczucie.. Mając kogoś kto tak o Ciebie dba. Nagle poczułem jak ktoś całuje mnie w czubek głowy.. Wszędzie poznam to uczucie.
- Co tam marzycielu?- zapytała mnie moja miłość.
- Jaki marzycielu. Po prostu zamyślilem się. - odpowiedziałem z przekąsem.
- Tak, tak bo przy myśleniu się tak rumienisz. No to oo czym myślałeś kochany? - zapytał się mnie ze złowieszczym uśmiechem.
- No..no wiesz...nnnnnooo.. oooo...TOBIE. - ostatnie niemal krzyknąlem i moje policzki zalały się wściekłą czerwienią.
- Tak myślałem. - westchnął.
- Ty.. nie bądź taki pewny siebie! Bo nie jesteś tylko ty.. jest jeszcze wiele osób o których mogę myśleć. - wyciedziłem.
- Czy aby napewno? - uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
- Nie patrz się tak. - powiedzialem mu.
- Będę.. ale jeszcze lepiej zrobię jak zrobię to.. - i pocałował mnie prosto w usta dosyć agresywnie. Nasz pocalunek został przerwany słowami Onew:
- Wiedziałem że was coś łączy.
Spojrzeliśmy na niego, a ten się tylko uśmiechnął i mrugnął okiem. - Mi nic nie umknie, to widać jak na siebie patrzycie..
- A..aaaleee.. jaaaakk.. tooo? - zacząłem się jąkać.
- Wiedziałem że się domyślasz- rzeknął Jonghyun łapiąc mnie za rękę. W tym momencie myślałem że spalę się ze wstydu.

Jong---------------------

Ostatnio miałem wrażenie, że Onew mnie i Key'a obserwuje. Robił to nawet, gdy mojej drugiej połówki nie było przy mnie. Prezes wysłał nas, czyli mnie Onew'a i Minho do innej sali. Chciał sprawdzić naszą kondycję. Żywił do nas wielkie oczekiwania jako grupie Boys Bandów.
Pierwszy zaczął Onew jako lider zespołu i zaśpiewał swoją solową piosenkę.
- Onew jak będziesz schodził w dół z głosem staraj się to robić w bardziej... łagodny sposób.. bo robisz to gorzej od mojej teściowej i nie machaj łapami bo wygląda jakbyś odganiał muchy. - na te słowa trochę wesoło mi się zrobiło.
Następny byłem ja. Zaśpiewałem swoją kwestię, ale nawet i do mnie facet się przyczepił.
- Jong twoje słowa nie są zrozumiałe jakbyś aparat na zęby nosił. Rozdziawiaj bardziej swoją paszczę i trochę głośniej. Bo mikrofon za ciebie tego nie zrobi. - już jak mnie oceniał było mi smutno.
Przytaknąłem tylko. Jedynie wyjątkowo Minho nie został opierdzielony przez prezesa. Menadżer dał mnie i Onew'owi 30 minut przerwy a sam zabrał gdzieś Minho.
- Idę do łazienki - powiedziałem, szczerze kłamiąc.
Zamiast do łazienki skierowałem się piętro niżej gdzie w sali zastałem rozmarzonego Key'a. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Co tam marzycielu?- zapytałem nie mogąc ugasić pewnego pragnienia, które zaprzątało mi głowę.
- Jaki marzycielu. Po prostu zamyślilem się. - odpowiedział mi z przekąsem.
- Tak, tak bo przy myśleniu się tak rumienisz. No to oo czym myślałeś kochany? - zapytałem robiąc trochę dziwaczną minę.
- No..no wiesz...nnnnnooo.. oooo...TOBIE. - na ostatnie słowa wręcz wykrzyczał w moją stronę i od razu zrobił się czerwony. Naprawdę ucieszyło mnie to.
- Tak myślałem. - westchnąłem udając obojętnego.
- Ty.. nie bądź taki pewny siebie! Bo nie jesteś tylko ty.. jest jeszcze wiele osób o których mogę myśleć. - wycedził w moja stronę.
- Czy aby napewno? - uśmiechnąłem się łobuzersko patrząc w stronę Key'a
- Nie patrz się tak.
- Będę.. ale jeszcze lepiej zrobię jak zrobię to.. - powiedziałem i pocałowałem go bardzo intensywnie. Patrząc na niego nie mogłem się powstrzymać. Nasz pocalunek został przerwany słowami Onew'a:
- Wiedziałem że was coś łączy.
Obydwoje odkleiliśmy się od siebie spoglądając na niego zdziwieni i zmieszani. On tylko i wyłącznie się uśmiechną i mrugną okiem co było to dość podejrzane. - Mi nic nie umknie, to widać jak na siebie patrzycie..
- A..aaaleee.. jaaaakk.. tooo? - Key próbował zmieszany coś powiedzieć ale wyszło jedynie to że jedynie wyjąkał pytanie.
Moje przeczucia okazały się słuszne.
- Wiedziałem że się domyślasz- powiedziałem i instynktownie złapałem Key'a za rękę.
Poważny patrzyłem się w stronę Onew'a, który też trochę sie zdziwił moim zachowaniem .
- To jest silniejsze od nas - dopowiedziałem - nie mów nikomu.
Onew zastanowił się przez chwilkę. - Nie jestem pewny. Sam nie mogę do końca to zaakceptować. Tego... - tutaj spojrzał na nas i jak trzymałem Key'a za rękę. - Zauważyłem już po tym jak zachowywałeś się bardzo przejęcie gdy Key skręcił se kostkę...
- Hyung! Proszę.... Zatrzymaj to na razie dla siebie. - powiedziałem z nadzieją w głosie.
Poczułem jak Key ściska moja dłoń po czym zaczyna lekko puszczać. Był zmieszany sytuacją, a jego twarz wyglądała tak bardzo czerwono jakby miała wybuchnąć. Ja jednak bardzo mocno trzymałem jego rękę.
-Ciekawa propozycja. - uśmiechną się lekko Onew.
Zaczynałem się denerwować i pocić. Teraz już na prawdę Key puścił moją rękę. W samą porę bo do sali wszedł menadżer.
- O tutaj jesteście.... Onew mam do ciebie sprawę. - Onew odwrócił się od naszej dwójki plecami.
- To coś ważnego? - zapytał menadżera.
- Tak, możesz już pójść do sali nagraniowej? Mam jeszcze sprawę do Key'a i Jong-hyun'a - Onew kiwną głową i na moment ponownie zwrócił głowę w naszą stronę, po czym znikną za progiem drzwi.
- Minho jest już w busie na razie wracajcie do domu. O 14 macie wywiad z reporterką z SBS zrobi także wam zdjęcia. Do waszego mieszkania zostały już zawiezione stroje jakie macie ubrać. Idźcie teraz. Onew przyjedzie później razem ze mną taksówką. - poinstruował nas.
Razem znacząco pokiwaliśmy głową. Menadżer jako pierwszy wyszedł z sali treningowej.
- Przepraszam to moja wina... - powiedziałem nagle gdy już w sali byliśmy ponownie tylko my.
- I tak by wyszło na jaw jak nie teraz to w przyszłości więc to nie twoja wina...- mrukną Key już był mniej zmieszany.
- To moja wina bo zachciało mi sie do ciebie przykleić - na mojej twarzy na sekundę zagościł dziwaczny uśmiech.
- Chodźmy bo znowu coś będzie nie tak... - Key ruszył jako pierwszy powoli.
Również poszedłem za Key'em, który zabawnie kuśtykał.
- Chcesz gdzieś dziś pójść? - zapytałem nagle, sam będąc zdziwiony co mówię.
- A gdzie ci ja pójdę z... tą nogą ? - zaśmiał się przez zęby Key.
- Fakt przyznałem mu rację.
Wsiedliśmy do busa, siedział już tak Minho i Taemin. Tak właśnie wróciliśmy do domu. Key poprosił mnie bym zostawił go samego.
Trochę na to posmutniałem, ale z drugiej strony miał rację. Padłem na nie pościelone łóżko rozmyślając. A co jeśli Onew powie innym? Albo zakaże nam tego, albo mnie albo Key'owi? Przejechałem dłonią po twarzy.Usiadłem na brzegu łóżka. Nie wyglądał w tamtej chwili by miał zamiar wypaplać całemu światu? To moja wina... Głupio zrobiłem i nie powstrzymałem się przed pocałowaniem Key'a. Ale to było wręcz silniejsze ode mnie.

Key---------------------

Wydało się.. Zobaczył nas Onew, ale o dziwo zareagował spokojnie. Nie wiem co o tym myśleć, bo naprawdę zależy mi na Jonghyunie. Kocham go, ale boję się teraz panicznie. Gdy przyjechaliśmy do domu, to kazałem zostawić siebie samego aby przemyśleć to wszystko co się stało. Co by było gdyby nie był to Lee Jin Ki? Jakby był to prezes? Byśmy byli skończonym Boys bandem. Nie chcę zniszczyć naszej ciężkiej pracy, bo tyle ile włożyliśmy w to pracy i tyle co się staraliśmy aby być tutaj, gdzie teraz jesteśmy, a ja jednym występkiem zniszczył bym to wszystko. Kocham go, ale boję się o naszą karierę. Naprawdę się boję. Tak leżałem i myślałem o tym wszystkim że nawet nie zauważyłem że zbliżała się późna godzina a ja jeszcze nic nie jadłem No nic, pójdę zrobić sobie ramen. Gdy schodziłem do kuchni natknąłem się na Tae Mina.
- Hej hyung. - przywitał się. - Jeśli shodzisz coś zjeść to tam trochę zostało jeszcze. - uśmiechnął się i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Nawet nie zdążyłem mu odpowiedzieć. Ciężko się chodzi o kulach, a najgorsze jest schodzenie. Myślałem że się zabiję. Ale na szczęście nic mi się nie stało i dotarłem bez przeszkód na dół do kuchni.
- O jak ładnie pachnie!- mruczałem gdy poczułem zapach świeżo zrobionego ramen. Nałożyłem sobie trochę do miski i usiadłem przy stole aby zjeść moje ulubione danie. Naprawdę lubiałem ramen.. Kojarzy mi się ono z.. Jonghyunem. To tej nocy jedliśmy razem ramen i od tamtej pory polubiłem go bardziej. Pokręciłem głową i się zaśmiałem, o czym ja myślę? Od kiedy się stałem taki sentymentalny? Nagle poczułem czyjąś obecność w kuchni, wiedziałem że to on. Obróciłem się stał w progu kuchni w dresach i koszulce, mierzwiąc swoje włosy. Spojrzał na mnie.
- Myślałem że już nikogo nie ma w kuchni więc przyszedłem jeść. - powiedział.
- No ja też tak myślałem. - mruknąłem. Słyszałem jak się zaśmiał, po chwili zobaczyłem jak siada obok mnie. - Smacznego. - uśmiechnąłem się do niego.
- Dziękuję. - odpowiedział mi uśmiechem. I nagle zapadła ta niezręczna cisza. Momentalnie odechciało mi się jeść. Spojrzał na mnie.
- Ym.. słuchaj Key. - podrapał się po głowie. - Przepraszam Cię za to co się stało. Gdybym Cię nie pocałował to by się nie stało, to by Onew nie zobaczył. - momentalnie posmutniał. Złapałem go za rękę.
- TY cwelu. Przestań się zamartwiać!- krzyknąłem. - Nic nie poradzimy na to co się stało. Nawet nie chcialbym cofać czasu, bo może nawet to i lepiej że się dowiedział. Bo wyobraź sobie gdyby był to ktoś inny, a nie nasz wyrozumiały lider? - spojrzalem na niego uważnie. Obserwowalem go bardzo dokladnie aby przewidzieć co powie. On spojrzał na mnie i mnie przytulił. Siedzieliśmy tak w krotkiej ciszy.
- Poddaje się. Bo ja naprawdę nie żaluje tego co zrobiłem. Ale dobrze że to był Onew.- zaśmiałem się.
- Frajer. - po tej krótkiej rozmowie poczułem się lepiej, było mi lżej. Zjedliśmy kolacje i gdy Jonghyun zmywał naczynia to przyglądałem się mu uważnie.
- O tutaj jesteście. - usłyszałem czyjś głos za plecami. - Musimy z wami pogoadać. - obróciłem się i zobaczyłem Minho, Tae Mina i Onew.
-C..co się stało? - wyjąkałem.
- Nic takiego, ale musimy z wami pogadać. O tym.. co dziś zaszło. - powiedział nasz lider.
- A oni wiedzą? - zapytal się Jonghyun.
- No wiemy. - odezwał się Tae Min. - To było widać. A ujawniło się gdy hyung skręcił kostkę. - mruknął maknae.
- No. - chrząknął Minho. - I rozmawialiśmy o tym i doszliśmy do pewnych wniosków. - westchnął. Wszyscy usiedliśmy przy stole.
- Co wy tak naprawdę do siebie czujecie? -zaczął Onew.
- No..no..lubimy się. - wydukałem.
- Ale tak bardziej- dokończył Jonghyun. I mrugnął do mnie. Miałem ochotę go zabić. - Ale..czy akceptujecie to? - dokończył.
- A czemu by nie mieliśmy? - zapytał Tae Min. - Ja uważam że miłość to miłość i nieważne czy to para mężczyzn czy kobiet czy też hetero. Ja to akceptuję. - uśmiechnął się młody.
- No jak by nie patrzeć, to trochę dziwne.. Ale ja też to akceptuje. - uśmiechnął się Minho.
- No... chociaż przeraża mnie to. To ja też, ale uważajcie. - powiedział lider. Ciesze się że dali nam szanse.. Że nam zaufali i że zaakceptowali to.
- Ej tylko nie liżcie się przy nas, dobra? - zaśmiał się Minho.
- No raczej nie będziemy, tak. - mruknąłem. Zaczęli się śmiać. - EJ! - krzyknąłem wstałem i zacząłem kuśtykać za Minho który już zniknął w salonie..

Jong------------------------

Gdy Key pokuśtykał za Minho, zostałem sam na sam z Liderem i Maknae. Zrobiła się niezręczna cisza. Coś znowu moje przeczucia mnie nie myliły. Tylko nie myślałem że nasze zachowanie Key'a i moje będą aż tak widoczne.
-Jong, może i my mniej więcej zgadzamy się na to byście byli razem, ale... - zaczął nagle Onew, ale natychmiast mu przerwałem odpowiadając.
- Tak wiem w naszym kraju nie tolerują homo.
- Nie to miałem na myśli - cmokną przez zęby Onew, pomyślałem ze chciał to powiedzieć bardziej łagodnie, a ja wręcz w trafiłem w sedno. - Nie że nie tolerują, ale mogą was wywalić jak ktoś się dowie a tego nienawidzi. To nie jest Japonia. Tu są zasady. Jeden mały błąd i koniec z karierą naszego zespołu- pouczał - Rozumiem że... miłość nie wybiera, ale i to ma swoje granice.
Kiwałem znacząco głową, byłem tego świadomy, ale nigdy bym nie pomyślał że mogę aż tak mocno się zakochać. Gdybym musiał się rozstać z Key'em chyba bym tego nie przeżył.
- Postaramy się zachować to w tajemnicy, ale reszta zależy od was... - powiedział Onew wstając i kierując się na piętro do swego pokoju - Dobranoc.
Taemin poklepał mnie po plecach pokazując kciuka i również wyszedł zostawiając mnie samego. Siedziałem jeszcze dłuższą chwilę, aż i sam skierowałem się do swego pokoju. Zatrzymałem się jednak tuż przy drzwiach do pokoju Key'a, chwilę popatrzyłem na nie. Miałem ochotę wejść do pokoju Key'a, ale coś mnie przed tym zatrzymało. Były to chyba wyrzuty sumienia. Szczerze przez cała tą sytuację była moja wina, jedynie moja wina i nieuwaga że robimy to w miejscu publicznym. Zrezygnowany poszedłem do swojego pokoju.
Tak właśnie minęła mi samotnie noc. Następne dni były ciężką harówką na dzień koncertu w szpitalu. Obydwoje z Key'em nie mieliśmy okazji pobyć sami. Teraz byliśmy bardzo pilnowani, tak mi się zdawało. Przez to iż grupa już wiedziała często była w naszym towarzystwie. Miałem ochotę ich od czasu do czasu zarżnąć siekierą za dziwne teksty w naszą stronę. Szczególnie Minho i jego marne żarty. Nie miałem okazji pogadać z Key'em sam na sam, co mnie to trochę bolało.
Tak właśnie nadszedł dzień koncertu. Po skonstruowaniu nowego układu udało nam się wprowadzić Key'a na scenę tak by nie musiał tańczyć. Już nie miał widocznej szyny lecz specjalny plastikowy but ortopedyczny, który załatwił mu menadżer. Był bardzo funkcjonalny przypominał buta i był mało widoczny bo zlewał się z czarnymi spodniami. (chodzi mi o taki but http://img683.imageshack.us/img683/1382/4bc1wa401.jpg)
-Dodatkowi tancerze po bokach! - krzyczał co róż któryś z ludzi w tym nasz menadżer.
- Jonghyun poprawie ci tylko makijaż - Stylistka przejechała ostatni raz pędzlem po twarzy.
Siedziałem za kulisami, obok mnie był Key, który od paru godzin nie odzywał się słowem do mnie. Możliwe że bardzo chciał się skupić przed koncertem, ale mnie jakoś brakowało rozmów z nim.
- Chłopaki na scenę! - krzykną do naszej całej grup, facet z ekipy.
Key dzięki nowemu butowi mógł normalnie na razie chodzić. (niektórzy już po jakimś czasie normalnie z takim butem chodzą)
Całą grupą weszliśmy na scenę. Nasz układ był dość prosty. Ponieważ Key był kontuzjowany by nie tańczyć stał po środku sceny i efektownie machał rękoma, gdy nie miał swoich kwestii w śpiewie do piosenki Sherlock.
My wokół niego spokojnie tańczyliśmy. Nasz występ wręcz wzorowo się odbył.
Po naszym show odbyła się chwilowa przerwa, a w tym czasie na scenę wszedł komik. Po jego występie odbywały się solowe kawałki grupy Shinee. Pierwszy wszedł na scenę Onew a później Minho, gdy nadeszła moja kolej wbiegłem na scenę. Stanąłem na środku. Ruszyła muzyka, zacząłem śpiewać. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu, ale starałem się je powstrzymać. Myślałem ze to po prostu łzy ze zmęczenia, ale tak nie było. Moje dodatkowe efekty specjalne jednak się spodobały. Zszedłem ze sceny i nawet na nikogo nie patrzyłem. Zachowałem się teraz dosłownie jak baba.
Nikt po tym mnie nie pytał co mi było. Tak po tygodniu wróciliśmy do normalności. Właśnie siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy film Taxi 2.
-To co dzisiaj jemy? – w salonie pojawił się Minho.
-Obejrzymy film i co powiecie by iść gdzieś na miasto by zjeść? - zaproponował Onew wszystkim.
-Ja chyba zostanę nie chce mi się jeść – powiedziałem i wyszedłem z salonu.
Od razu wszedłem do swojego pokoju. Od koncertu na rzecz szpitalu dziecięcego nie za dobrze się czułem. Jeszcze na dodatek zaczęło mnie coś brać, bo rozsadzało obrzydliwie głowę. Nagle rozległo się lekkie pukanie do mojego pokoju.
-Co ci jest? - od razu na wstępie padło pytanie, które mogła zadać tylko osoba bardzo mi znana a wręcz i kochana prze zemnie, a był nim Key.
Nic tylko nie chce... *kaszl*.. nie chce mi się jeść. - powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Ty się chyba przepracowałeś? - powiedział Key, podchodząc bliżej i siadając na brzegu mojego łózka. Przyłożył rękę bo mojego czoła.
-Matko ty masz gorącą głowę – zdziwił się, zabrałem jego rękę od mojej głowy i wstałem szybko przyciągając do siebie Key'a.
-Nie mam gorączki – mruknąłem – Dawno tego nie czułem.

Key-----------------

Po tej rozmowie, moje kontakty z Jonghyunem ograniczone zostaly do minimum, mało tego chłopaki częściej przebywali w naszym towarzystwie. Jak by nas pilnowali. Nie podobało mi się to bo nie mogłem nawet się przytulić do niego, ani poczuć jego bliskości. Myślę jak jakiś popieprzony, ale kocham go tak mocno..że nie móglbym z niego zrezygnować. Od tej rozmowy minęly jakieś dwa tygodnie czyli z Jonghyunem jestem już 3 tygodnie.. Ale nie rozmawiamy ze sobą prawie wcale od 2 tygodni, cierpię trochę. Ale nie będe się prosił, może on chce to przemyśleć. Niech myśli. Przygotowania do występu były harówą ale udało nam się, zaśpiewaliśmy świetnie. Jonghyun zaśpiewał bardzo uczuciowo, tak że o mało ja się nie popłakałem. Tydzień gdy wszystko wróciło do jako takiej normalności, siedzieliśmy sobie wszyscy w salonie i oglądaliśmy film. Był to akurat piątek i nie mieliśmy żadnych występów dziś wieczorem.. Lubię takie spokojne wieczory.
-To co dzisiaj jemy? – w salonie pojawił się uśmiechnięty Minho.
-Obejrzymy film i co powiecie by iść gdzieś na miasto by zjeść? - zaproponował Onew wszystkim.
-Ja chyba zostanę nie chce mi się jeść – powiedział Jonghyun i wyszedł do siebie..
Od koncertu na rzecz szpitala zachowywał się dziwnie i chyba był przepracowany. Chłopaki się na mnie spojrzeli.
- No co?- zapytalem się ich zdziwiony.
- Czy wy się pokłóciliście czy co? - zapytał się mnie nasz lider.
- E... nie? Raczej nie. A co?- spojrzałem na niego bardzo zdziwiony.
- Bo Hyung się ostatnio tak dziwnie zachowuje-powiedział Tae Min - I myśleliśmy że może się pokłóciliście.
- Emm.. no nie właśnie. Też to zauważyłem. - spojrzałem na nich a oni patrzyli się na mnie wyczekująco. - No co? -zapytałem trochę wnerwiony.
- Ale tys głupi, idź do niego i się zapytaj o co chodzi. My wychodzimy coś zjeść. - powiedział Minho i chłopaki szykowali się do wyjścia już. - Tylko bądźcie grzeczni- powiedział na odchodnym. Mam ochotę czasem go zarżnąć czymś za takie gadanie. - Głupi cwel. - wchodziłem na górę mrucząc do siebie na Minho. Z moją noga już wszystko w porządku ale nie mogę jej przepracowywać. Na szczęście, mogę już ćwiczyć i występować. Wszedłem do pokoju Jonghyuna bez pytania.
-Co ci jest? - zapytałem zmartwiony.
-Nic tylko nie chce... *kaszl*.. nie chce mi się jeść. - powiedział, coś mi się w to nie chciało wierzyć.
-Ty się chyba przepracowałeś? - powiedziałem, podchodząc bliżej i siadając na brzegu jego łózka. Przyłożyłem rękę do jego czoła, było ono gorące.
-Matko ty masz gorącą głowę! - krzyknąłem, a on jak gdyby nigdy nic wziął moją rękę i przyciągnął mnie do siebie.
-Nie mam gorączki – mruknął – Dawno tego nie czułem. - zarumieniłem się, leżałem na jego torsie cały czerwony.
- Ja też - westchnąłem.
- Ki Bum..boję się. - powiedział Jonghyun.
- Czego? - spojrzałem na niego, chciałem mu się wyrwać lecz nie mogłem bo za mocno mnie trzymał.
- Nie kręć się. - mruknął. - Tego że jak to wyjdzie na jaw.. to będziemy skonczeni. Ale nie umiem się powstrzymać od kochania Ciebie.. Od przytulania, trzymania za rękę. Serio. - spojrzał na mnie i pogłaskał mnie po głowie.
- Też się tego boję, ale nie umiałbym bez Ciebie żyć,chyba. - złapałem go za rękę. - I wiesz.. brakowało mi tego- uśmiechnąłem się.
- No mnie też. - spojrzał na mnie takim dziwnym wzrokiem. Leżeliśmy tak w ciszy ciesząc się swoim towarzystwem. Szkoda że to nie Japonia. Tam moglibyśmy wyjść sobie na ulice idąc za rękę. Ale wtedy nie moglibyśmy być gwiazdami.. Dlaczego miłość nie wybiera.. I czemu padło na faceta.. I to najlepszego jakiego w życiu spotkałem. Spojrzałem na niego, widać było że też jest pogrążony w myślach, wyślizgnąłem się z jego uścisku i usiadłem po turecku na łóżku. Nawet nie zauważył że nie ma mnie w ramionach. Zacząłem mu machać ręką przed oczami, ani drgnął. Robiłem tak przez chwilę dopóki nie złapal mojej ręki.
- Co ty robisz? - zapytał.
- Emm.. nic. Macham Ci ręką przed oczami? - popatrzałem na niego.
- Nie rób takiej slodkiej miny. - popatrzył na mnie.
- Nie robię slodkiej miny. -patrzałem na niego z tą samą miną cały czas.
- Nie bd umiał się powstrzymać.
- Ale czy ja chcę abyś się powstrzymywał- westchnąłem. A on wpił mi się agresywnie w usta i namiętnie pocałował.
- Brakowało mi tego. - powiedział do mnie Jonghyun kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Mnie też. -uśmiechnąlem się do niego. Przyciągnął mnie do siebie i znowu leżałem na jego torsie.
- No to teraz zostajesz już ze mną - mrugnął do mnie.
- Dobra, dobra. - zarumieniłem się.
Tak leżeliśmy patrząc sobie w oczy i rozmawiając o wszystkim i o niczym, i w końcu zasnęliśmy w swoich ramionach. Obudziłem się rano w ramionach mojego ukochanego. Pierwszy raz od 2 tygodni przespałem całą noc..
- Dzień dobry śpiochu- uśmiechnął się Jonghyun i mnie pocałował na dzień dobry w czoło.
- No cześć. - uśmiechnąłem się. Pomyślałem: tak spać mógłbym zawsze..

Jong-------------

Nareszcie doczekałem się upragnionego dnia, gdy nareszcie zostaniemy ponownie sam na sam z Key'em. Musiałem się jak najdłużej nacieszyć czasem spędzonym z ukochaną osobą, bo taka chwila mogła by ponownie nie nadejść za szybko. Głowa zaczęła mi boleć a wręcz rozsadzać, ale starałem się nie pokazywać tego po sobie. To było przecież tylko przemęczenie. Być blisko Key'a było dla mnie jak najlepsze lekarstwo na ból. Obudziłem się ponownie wcześniej od Key'a, ale z nim wyspałem się lepiej niż przez te ostatnie 2 tygodnie. Poczułem jak Key się rozbudza.
- Dzień dobry śpiochu- uśmiechnął się uśmiechnąłem się w jego stronę całując w czoło.
- No cześć. - odpowiedział mi pokazując bardzo pociągający uśmiech.
- Masz pomysł na śniadanie? - zapytałem.
- Hymmm ramen! - odpowiedział mi.
Szczerze podejrzewałem że tak powie, bo wręcz uwielbiał ramen. Spróbowałem wstać ale Key przytrzymał mnie dłuzej.
-Nie idź jeszcze... proszę - jękną, a ja jak zaczarowany nie ruszyłem się z miejsca.
- *kaszl* A nie chcesz na prawdę nic zjeść? - zapytałem.
Key ponownie ręką dotkną mojego czoła.
- Ty naprawdę masz gorącą głowę. - jękną przerażony natychmiast wstając.
Również chciałem wstać, ale Key od razu mnie przytrzymał.
-Kibum... nic mi nie jest - powiedziałem, ponownie próbując wstać, niestety zostałem ponownie zatrzymany.
-Cwelu! Ty masz gorączkę!!! - krzykną na mnie, gdzie na słowo cwel mógłbym sie na niego obrazić.
- Zdaje ci się... - powiedziałem i już siłą woli wstałem z łóżka - No zobacz... po prostu gorąco mi jest w twoim towarzystwie. Wręcz mi serce wali.
Key zarumienił sie na te słowa ale dalej nie dawał za wygraną.
- Połóż się a to ja zrobię ci śniadanie! - i juz go nie było.
Usiadłem zrezygnowany, miałem ochotę sam zrobić śniadanie dla Key'a a nie on mnie. Czekając na młodego, postanowiłem zrobić porządek z moim łóżkiem oraz w całym pokoju.
- Zrobiłem ci już.... dlaczego nie leżysz? - gdy sprzątałem w pokoju wszedł Key, który wręcz zdenerwował sie na widok tego ze nie leżę w łóżku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję że spodoba wam się ta notka... ;D
zapraszam wszystkich za tydzień ;D

niedziela, 13 maja 2012

KeyJong - Zakazany Owoc część 2

Życzymy wam miłego czytania !!! Czekamy na miłe komentarze^^

W poprzednim rozdziale:
Jong-hyun------------------

- Jounhyun...... Jounhyun...... czy.. *chlip*.. niedaleko ciebie .... *chlip*.... jest Key? - po drugiej stronie usłyszałem pijany głos Taemina.
- Joun, kto to? - zapytał ciekawsko Key, ruchem ust odpowiedziałem, że to Taemin.
- Co się stało? - zapytałem.
- Minho.. *chlip* gdzieś wyszedł pijany... *chlip* a Onew ... Gahahahaha .. *chlip*... muszę spać...
- Halo!? - zapytałem, a wręcz wykrzyczałem do słuchawki. Niestety, Taemin przez nadmiar alkoholu wyłaczył słuchawkę. 
- Wszyscy się upili... - tylko to powiedziałem.
- Tylko tyle? - zapytal zdziwiony Key.
- Nie.. Minho gdzieś polazł a z Onewem to nie wiem.. Powinniśmy wrócić... - Moim zdaniem mimo że Tae-min był pełnoletni to jako młodziak nie powinien się upijać.
Ruszyłem jako pierwszy w stronę naszego wspólnego domu. Obok mnie szedł Key, co jakiś czas uderzając mnie w rękę. Robił to aż do chwili, gdy powiedziałem...
- Dobra.. - chwytając jego dłoń pociagajac za sobą. - Zastanawia mnie co oni narobili jak.... jak nas nie było - powiedziałem prubując zmienić temat, bo inaczej zrobiłbym coś niezbyt normalnego. 


Key-----------------------------

Pocałował mnie...Naprawdę to zrobił. Myślałem że serce mi zaraz wyskoczy z piersi. Gdy zadzwonił jego telefon i powiedział mi co się tam działo. Myślałem że Jinki jest bardziej odpowiedzialnym liderem. Trzeba ich doprowadzić do porządku. Jonghyun mnie nawet złapał za rękę! Myślałem że umrę, tak serce szybko mi waliło. Chciałbym aby mnie jeszcze raz pocałował.. Ale powiedział to.. Powiedział że mnie lubi.. Mam straszny mętlik w głowie. Zatrzymałem się nagle i pociągnąłem go za rękę.
-Eee... Jonghyun..-zacząłem niepewnie.
-Słucham Kibum?
- Hmm.. no ten.. czy..tyyyy..powiedziałeś to naprawdę?- powiedziałem to jednym tchem.
- Ale co?
- No to że mnie lubisz no.
- A czemu miałbym Cię okłamać?- zapytał z lekką ironią w głosie.
-No.. bo wiesz..
- Nie nie wiem.- chyba dobrze się bawił.
- Chyba niec powiedziałeś mi tego aby mi było dobrze, prawda?!- powiedziałem to dosyć głośno mocno się czerwieniąc.
- Głupi.- pstryknął mnie w głowe.
- Nie prawda!- krzyknąłem zażenowany.
- Oj dobra zamknij się już frajerze.
- Phi, nie mów tak na mnie! - powiedziałem do niego zły.
- Oj nie złość się. - złapał mnie za głowę i pocałował w usta bardzo namiętnie. - Dobra chodźmy. - pociągnął mnie za rękę i poszliśmy do naszego domu. Gdy doszliśmy do naszego domu, to wszyscy już byli w komplecie. Onew i Minho się odnaleźli. Jonghyn mnie puścił gdy tylko doszliśmy do domu..
- CO WY SOBIE MYŚLICIE?! CO?- krzyczał Jonghyun na chłopaków. - UPIJAĆ SIĘ TAK, ZAŁAMUJECIE MNIE! WSZYSCY MAMY JUTRO KONFERENCJE PRASOWĄ W ZWIĄZKU Z NASZYM NOWYM TELEDYSKIEM A WY CO? CZY TO NORMALNE?! YHHH... MAM WAS CZASEM DOŚĆ. -krzyczał na nich jak opętany.
-Eee... Jonghyun przepraszamy!- krzyknął zalany w trupa Taemin. Jak on może pić? Przecież jes taki młody. A Onew? Powinien być lepszym liderem. Daje zły przykład naszemu maknae. Jonghyun poszedł do siebie i wszyscy potem się rozeszliśmy do swoich pokoi. Leżałem i nie mogłem zasnąć.. Gdy nagle poczułem jak ktoś siada na moim łóżku.
- Huh?
-Nie mogę spać. Przyszedłem do Ciebie na chwilę po coś.- Jong schylił się i pocałował mnie na dobranoc. - Dobranoc.
- Eee... no dobranoc. - czemu ten face wprowadza mnie w zakłopotanie? Hm?! Nie myślałem nad tym długo.. tylko po chwili odpłynąłem w błogi sen..

Jong----------------------------

Byłem uradowany. Z czego? To nie wiem. Nie mogłem spać wiec poszedłem do Key'a. Przy nim było naprawdę miło. Pocałowałem go na dobranoc. Podejrzewałem że jego mina była wręcz słodka. Uśmiech nie chciał mi zejść z ust.
-Jong, ty jeszcze nie śpisz? - z pokoju obok wyszedł jeszcze nieprzytomny Onew.
Byłem na niego wściekły. Lider a nie potrafi wziąć sie w garść.
- Nie Hyung właśnie szedłem. - odpowiedziałem zostawiając go samego na korytarzu.
Sam skierowałem się ciężkim krokiem do pokoju. Padając na pościel całym cielskiem. Uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy. Miałem ochotę wyślizgnąć sie znowu z pokoju i pójść ponownie do Key'a, ale z drugiej strony przeszkodziłbym mu. Nie dałem rady jeszcze spać aż i mnie znużył sen.
Rano obudziłem z obrzydliwym bólem głowy mimo, że mało piłem. Wstałem z pościeli, która szczerze była wtulona we mnie w dość zabawny sposób. Przypomniałem sobie że nie przebrałem się przed spaniem, więc szybko ściągnąłem z siebie brudne ciuchy i wskoczyłem pod prysznic. Odświeżony ubrałem się już do wyjścia, bo czekał naszą grupę ciężki dzień. szedłem na dół, by znaleźć w lodówce co nieco. Na szczęście było aż 10 jajek, masło i ogórek długi. Rozbiłem na patelni jajka i zrobiłem jajecznicę. Z tego co zaobserwowałem nikt oprócz mnie jeszcze nie raczył wstać, ale nie miałem już siły krzyczeć. Zaczynał mnie ponownie brać dobry humor. Czy to było spowodowane wczorajszym zdarzeniem? ... Miałem ochotę zrobić to ponownie, ale obecność chłopaków przeszkadzała mi w tym.
Rozstawiłem na stole talerze i szklanki z herbatą. Tak właśnie sam zabrałem się za jedzenie uprzednio biorąc proszki na ból głowy.
- Już nie śpisz? - obok mnie pojawił się nagle Kimbum.
Serce podskoczyło mi wręcz do gardła.
- Nie... Ból głowy mnie obudził - odpowiedziałem zmieszany.
-ŁAŁ śniadanie!! - uśmiechną sie zadowolony Key, sadowiąc się w piżamie do stołu.
- Smacznego! - krzyknął zadowolony zaczynając zamiatać zawartość talerza.
Nie mogłem sie przestać patrzeć na jego zadowoloną minę.
- Co? Mam coś na twarzy? - zapytał.

Key---------------

Rano wstałem taki jakiś szczęśliwy i pełen energii.. Wydarzenia z wczoraj..Dalej nie mogłem w to uwierzyć. Obudziłem się o 10 i pośpiesznie zszedłem na dół, zobaczyłem Jonghyuna stojącego w kuchni i robiącego śniadanie. Jong jest genialnym kucharzem, uwielbiam jego dania. A jego jajecznica jest mistrzowska, serio!
- Dzieeeń dobry!- powiedziałem do niego uśmiechając się. - ŁAŁ, śniadanie!
- Cześć Key. - uśmiechnął się- Masz jedz.- podał mi talerz z jedzeniem. Śniadanie było pyszne, nawet bardzo.
- Smacznego. - Jonghyun patrzył się na mnie dziwnie, tak że poczułem się zawstydzony.- Co? Mam coś na twarzy? - zapytałem.
- Nie, nie masz. - odpowiedział.
- No to co co chodzi?
- Nie mogę popatrzeć na Ciebie?- uśmiechnął się zawadiacko mój towarzysz.
- N..n..no możesz. - zawstydzony opuściłem głowę. - Dziękuję! Było pyszne!
- Haha, jak zawsze- zaczął się śmiać.
- Nie bądź taki skromny- mruknąłem. Wstałem i podeszłem do zlewu aby umyć swój talerz.
- Mój też możesz umyć. - Jonghyun wsadził swój talerz do zlewu.
- EJ! Sam umyj sobie swój talerz.
Spojrzał na mnie uśmichnął się i pocałował mnie delikatnie w usta. - No umyj? - spojrzał z miną smutnego psiaka na mnie.
- Eh,no dobra. Ale wiedz że jesteś mi winny przysługę! - uśmiechnął się i poczochrał mnie po głowie. Jakąś chwilę później wstała reszta zespołu. Zmęczeni i z niezłym kacem, za bardzo nie kontakowali.
- OOOOOO ŚNIADANIE! - zawołał Taemin i z miną zadowolonego dziecka zaczął jeść. Zaczęliśmy się śmiać. Atmosfera była luźna i wesoła.
- Przepraszam chłopaki was. - powiedział nasz lider. - Dałem wam zły przykład i pozwoliłem temu dzieciakowi się schlać.. Nie powinienem. Ale no cóż sam się poddałem temu.. Wybaczcie.
- No i na to czekałem nasz liderze. - u progu pojawił się Jonghyun, spojrzałem na niego i się zarumieniłem. Dlaczego? Nie wiem, patrzał na mnie tak intensywnie. Podzedł do Onew i poklepał go po plecach- A ty młody, masz więcej nie pić. Bo pożałujesz. - uderzył Taemina w ramię. Ten zawstydzony swoim wczorajszym zachowaniem spuścił głowę.
- Przepraszam. Nie będę już tak hyung. - powiedział skruszony Taemin.
- Dobra, to co chłopaki szykujemy się? - powiedział uśmiechnięty Minho.
- Tak, dobra. - powiedziałem. - Za chwilę przed busem, bo zaraz ma przyjechać menadżer. Poszedłem na górę.
- Ej Key. - zawołał za mną Taemin
- Hm?
- Gdzie wy wczoraj zniknęliście z hyungiem?-zapytał się mnie
- Poszliśmy w to nasze miejsce.- powiedziałem mu zgodnie z prawdą.
- Aaa!. No dobra to do zobacznie za chwilę- uśmiechnął się i poszedł się przygotować. Ja również poszedłem do siebie. Gdy już byłem gotowy to zszedłem na dół do busa gdzie wszyscy już byli na miejscu.
- Key, jak zawsze ostani- zaczął śmiać się Minho ze mnie.
- Nie prawda!- krzyknąłem.
I tak w dobrych humorach i pogodzeni pojechaliśmy na konferencję prasową.

Jong---------------------

- A wy gdzie byliście wczoraj z Keyem, Jong-hyun? - zapytał mnie nagle Minho, gdy tylko Taemin z Keyem zniknęli w swoich pokojach.
- Poszliśmy kupić ramen... Mnie po tym alkoholu niedobrze się zrobiło, Key mi tylko towarzyszył bo nie chciał słuchać waszego felietonu strasznych opowieści po pijaku - powiedziałem prawdę, ale nie do końca.
Minho popatrzył się niedowierzanie. Westchnąłem ciężko dopowiadając - Jak kupiliśmy poszliśmy na te wzgórze gdzie na poczatku debiutu przysięgaliśmy sobie wszyscy że będziemy Najbardziej znaną grupą Shinee.Tam zjedliśmy nasz ramen i gadaliśmy.
Dopiero po tym Minho zostawił mnie w spokoju. Gdy zostałem sam w salonie zjawił się nasz wąsaty menadżer.
- Wszyscy gotowi? - zapytał.
-Nie, ale zaraz zejdą, możemy już iść do busa oni dojdą - powiedziałem i razem z menadżerem wsieliśmy do busa.
Jako pierwszy przyszedł Taemin gotowy i zwarty, tuż po nim doszli Onew oraz Minho. Niestety na czas nie przyszedł Key, który jak podejrzewałem zatracił się w czasie.
Dopiero po kilkunastu minutach i on zjawił się w samochodzie.
- Key, jak zawsze ostatni- zaczął śmiać się Minho z Key'a przez co zrobiło mi się jakoś tak dziwnie.
- Nie prawda!- odkrzyknął na odpowiedź.
Na mojej twarzy ponownie zagościł uśmiech.
W całym już składzie pojechaliśmy na konferencję. Niestety po tym jak sie okazało niespodziewanie mieliśmy odbyć trudną sesję oraz przećwiczyć układ ponieważ komuś z guru było coś nie tak.
Sama sesja zdjęciowa nie była sama w sobie taka trudna. Najgorsze były jednak ćwiczenia. Przez to iż byliśmy nieprzytomni, zmęczeni i niektórzy z nas mieli piekielnego kaca, wszystko wychodziło na opak. A najgorszy był jednak sam wypadek Key'a, spowodowany przeze mnie.
Ćwiczyliśmy właśnie trudny układ, gdzie akurat miałem w wymyślny sposób przejść obok Kibuma a on obok mnie po czym wyskoczyć. W kieszeni obszernych spodni miałem bardzo małą odręczną butelkę. Byłem głupi że nie postawiłem tego gdzieś w kącie tylko wsadziłem akurat do przeklętej kieszeni. Sama butelka wypadła mi z kieszeni, a Key przez przypadek nie zauważając jej potknął się o nią. Przez moja głupotę skręcił sobie piekielnie mocno kostkę. Byłem na siebie zły, bardzo zły.
-Key, nic ci nie jest? - jako pierwszy pobiegłem do Key'a zmartwiony tym iż nie wstaje z ziemi.
Key z bólu syczał.
- Nic mi nie jest.. - odpowiedział przez zęby.
Wszystko we mnie sie gotowało. Przez chwilę miałem ochotę się postrzelić.
- Tak ciebie przepraszam to moja wina - wyżaliłem, nawet miałem ochotę wypłakać sie jak dziecko.
- Wszystko w porządku !? - krzyknął Onew również był zmieszany sytuacją.
Winny całej sytuacji pomogłem natychmiast wstać Key'owi. Byłem obrzydliwie na siebie zły.
- Nie jestem na ciebie zły - zaśmiał się do mnie słodko Key, lecz jego słowa nie pomagały mi.
- Przepraszam... przeprasza.. - powtarzałem ciągle.
- Trzeba pojechać do szpitala, bo może to być poważna kontuzja - powiedział Minho do Onew'a, którzy stali tuż za mną i Keyem, gdy pomagałem usiąść mu na ławce.
- Skoczę do menadżera by przygotował busa. Na dziś koniec ćwiczeń - powiedział już jak prawdziwy Lider Onew.
- Key napij się i siedź spokojnie - powiedział Taemin siadając obok Keya.
Mnie wręcz ręce trzęsły się.
- Na prawdę to nie twoja wina - uśmiechną się ponownie Key.
Nie było mi jednak do śmiechu, to ja tu wszystkiemu zawiniłem.


Key----------------------

Okropny ból przeszywał moją kostkę, myślałem że będą mi ją musieli amputować. Bół był niedowytrzymania..Ale nie mogłem dać po sobie poznać że aż tak bardzo mnie boli. Jonghyun przepraszał mnie setki razy, ale to była moja wina bo ja nie uważałem na to co robię tylko patrzałem się na niego. Głupi ja! Nie powinienm być takim zdekoncentrowanym.. Zwieźli mnie do szpitala.. założyli mi szynę na nogę i przez dwa tyogdnie siedzenie w domu.. Czyli to równa się z tym że nie będzie mnie na koncercie na rzecz nowego szpitala dla dzieci poważnie chorych. Nie będę mógł zatańczyć.. Zrobiło mi się smutno a tyle ćwiczyłem aby zatańczyć tam, dla tych dzieci. Nawet ułożyłem uład, no cóż.. Taemin będzie musiał zatańczyć sam.
- Przepraszam!- wykrzyknął po raz tysięczny Jonghyun. Uśmiechnąłem się, był taki słodki z tą smutną miną.
- Ej, wyluzuj to nie twoja wina to ja nie uważałem na siebie. Zafrajerzyłem.
- Ale i tak czuję się winny. - poklepałem go po ramieniu a on jak gdyby nigdy nic zatrzymał tę rękę swoją. Poczułem się nieswojo, ponieważ siedzieliśmy w busie. A chłopaki mogliby w każdej chwili coś zauważyć. Wyrwałem rękę i uśmiechnąłem się, Jong chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- Taemin, przepraszam stary. - powiedziałem gdy wchodziliśmy do domu. ( ja musiałem o kulach, niestety) - Będziesz musiał to zatańczyć sam.
- Spoko Key.. żałuję że nie zrobimy tego razem. W końcu ty odwaliłeś największą robotę. - westchnął młody. - To ja lecę do sali poćwiczyć bo występ za kilka dni. Przyjdź póżniej zobaczyć czy nie kaleczę naszej choreografii. - poklepał mnie po ramieniu i poleciał do naszej sali treningowej domowej. Onew razem z Minho poszli poćwiczyć głosy na występ bo będą śpiewać razem z dziewczynami SNSD, z Sunny, Yuri i Taeyeon. Piosenkę którą napisali razem dla tych dzieci. Próbowałem wtachać się na górę ale o tych kulach był to niezły problem. Z pomocą przyszedł mi Jonghyun.
- Pomóc Ci? - zapytał
- No jakbyś mogł mnie złapać za łokieć i podprowadzić po tych schodach. To byłbym wdzięczny bardzo. - a ten zamiast zrobić to o co go prosiłem to wział mnie na ręcę. - Co ty robisz?!- krzynąłem.
- Zamknij się, przecież nie możesz chodzić. Więc o co Ci chodz? - zrobiłem się momentalnie czerwony na twarzy. Jonghyun zaniósł mnie do pokoju, usiadłem w swoim pokoju odpaliłem laptopa i wszedłem na Twittera zobaczyć jak tam nasz fan klub i czy coś nowego doszło. Potem zacząłem oglądać jakiś nowy amerykański film, nawet spodobał mi się. I nie zauważyłem jak zbliżała się 18 i do pokoju przyszedł Jonghyun i chłopaki zjeść ze mną kolację.
- No jak tam przygotowania do występów? - zapytałem. - Czuję się tak frajerowsko, że nic nie robię. Że nie będę mógł nawet zaśpiewać. Ale ze mnie cwel.
- Ej Ki Bum wyluzuj. Przecież zaśpiewasz, ale nie będziesz tańczył. - powiedział Onew. - Przecież nie zostawimy Ciebie, musisz z nami zaśpiewać.
- Właśnie!- krzyknął zadowolony Taemin.
- A właśnie Taemin jak tam układ? Opanowałeś go całego?- zapytałem go. Taemin jest utalentowany świetnie tańczy, lubię się z nim drażnić w taki sposób.
- TAK, umiem cały kaleko!- powiedział oburzony. O, widzicie o to mi chodziło.
- Menadżer był zły że skeciłeś sobie kostkę Key, ale go uspokoiłem razem z Jongiem i masz wolne na dwa tygodnie. - zabrał głos Minho.
- Mhm.. szkoda. - westchnąłem, i nagle zrobiło mi się smutno. - Dzięki wam.
- No Key, to my się zbieramy dalej ćwiczyć a ty odpoczywaj jutro przećwiczymy piosenkę i to gdzie będziesz stał i takie tam rzeczy. - powiedzial Onew i wszyscy wyszli, został tylko Jong.
- A ty nie idziesz?
- Nie zostawię mojego małego słodkiego Key'a bez pomocy. - uśmiechnął się. Odwzajemniłem uśmiech..

Jong------------------------------

Jednak w duszy czułem sie winny sytuacji. Jedynie nie wiedziałem w jaki sposób mógłbym przeprosić Key'a. Mogłem jedynie udawać że już nie czuję się winny, ale to zbyt bolało. By chodź trochę umilić mu czas na dzisiejszy dzień postanowiłem zrezygnować z treningów. Onew i Minho obiecali nic nie mówić Key'owi. A samemu Taemin'owi wręcz wpoili by nic nie mówił.
- Popatrz co jeszcze przyniosłem - uśmiechnąłem sie sztucznie.
Z kieszeni wyciągnąłem pudełko z grą na PC (Komputer).
- Łał.. to ta gra co chciałem kupić ale nie mogłem - ucieszył sie Kibum zabierając ode mnie pudełko i od razu wkładając do laptopa.
Ponownie na mojej twarzy ugościł sztuczny uśmiech.
- Przynieść ci coś? - zapytałem z troską.
- Nie, nie trzeba chodź zagrasz ze mną ! - zawołał - Czy możesz z tamtego pudełka na półce wyciągnąć 2 konsolki... Samemu tak grać to trochę nudno - mrukną by mnie zachęcić.
Posłusznie wyciągnąłem przedmioty dla Key'a i podałem. On sam za to je podłączył do laptopa. Usiadłem obok niego na łóżku przez co chwilę miałem mieszane uczucia. Tak właśnie zaczęliśmy grać.
Key był wręcz lepszy ode mnie w grach więc ja z kretesem przegrywałem.
- Ahaha wygrałem !! - krzykną po raz któryś ze szczęścia.
Zaczynałem przy nim odzyskiwać ponownie dobry humor.
- Na prawdę mi przykro przez co sie stało. - powiedziałem na prawdę poważnym głosem.
Key przestał się śmiać i równie u niego zrobiła się poważna mina.
- Powtórzę raz jeszcze... To nie była twoja wina lecz moja. To ja nie zauważyłem butelki.. .bo... patrzyłem ciągle.. n...gdzieś indziej - na koniec mruknął odwracając głowę, patrząc w różne strony jakby chciał znaleźć inny temat.
- Czerwienisz się - uśmiechnąłem się.
- Nie prawda! - mruknął ponownie zmieszany.
- Prawda... - podniosłem rękę by zwrócić twarz Keya w moją stronę.
Jego twarz z chwilą stawała się coraz bardziej czerwona. Dałem mu całusa prosto w czoło.
Sam się nawet czułem jakby zaraz moje serce miało wyskoczyć i otulić Key'a. Po tym mocno przytuliłem się do Kibum'a. Akurat w takiej chwili ponownie przyszły do mnie straszne sceny z wypadku, który trwał dosłownie sekundę. Tym jeszcze bardziej wtuliłem się do Key'a.
- Dusisz mnie ... - szepną Kibum śmiejąc się zwariowanie - Zaraz chyba mi żebra nawet połamiesz.. hehe ..
- Sorki - zaśmiałem się - naprawdę czuję się winny. Szczerze to jestem winny.
Key zrobił lekko zezłoszczoną minę na mnie.
- Masz przestać i koniec - jego mina była zbyt słodka a dodatkowo próba zrobienia zezłoszczonej miny nie powiodła się.
Pomachałem tylko głową na zgodę. Key odłączył konsole podając mi. Zdrętwiały wstałem odkładając na miejsce zabaweczki.
- Jest już późno powinniśmy się położyć - z moich ust wydobyło się to zdanie, ale serce podpowiadało mi bym został.
- Poczekaj.. czy..

Key---------------------

- Jest już późno powinniśmy się położyć - powiedział Jonghyun, a ja nagle poczułem się że robi mi się smutno, chciałbymb aby on został ze mną.
- Poczekaj.. czy..może...- zacząłem się plątać i czerwienić.
- Hmm?
- Czy może chciałbyś.. no wiesz...- nagle spojrzałem płytę z filmem leżącą na stoliku- Obejrzeć ze mną ten film jescze? - zapytałem go i uśmiechnąłem się.
- Z miłą chęcią. - Jong uśmiechnął się do mnie. Odpaliliśmy film i zaczęliśmy oglądać, był nawet w porządku. Ot taka komedia na wieczory takie jak ten, luźne i przyjemne, we wspaniałym towarzystwie. Uśmiałem się strasznie, lubię takie filmy. Gdy flm się skończył, mój towarzysz wyciągnał płytę z dvd i włożył do pudełka obserwowałem go bardzo dokładnie, każdy jego ruch byl obserwowany przeze mnie.
- No a teraz to serio spać!- zaśmiał się Jonghyun.
- No to się kładź. - pomyślałem i..powiedziałem to na głos..Ale ze mnie frajer! Właśnie otwarcie zproponowalem mu aby spał ze mną u mnie w pokoju. - N..Nnnnn..o znaczy się... wiesz..może... no..ettoo..-zacząłem się jąkać.
- A więc proponujesz mi abym spał u Ciebie w pokoju?- zapytał się Jonghyun, śmiejąc się. - No dobrze, już dobrze. - poczochrał mnie po głowie.
- Ej, no moje włosy, cwelu! - krzyknąłem oburzony. Nie lubię jak ktoś rusza moje włosy, czuje się wtedy nie swojo.
- Coś ty powiedział?!
-Nic. - mruknąłem.
- Cwelu? Ja Ci dam cwela, wychodzę. Sam tego chciałeś.- Jonghyun kierował się do wyjścia..
- NIE!- krzyknąłem- No zostań?- spojrzałem się na niego jak najsłodziej potrafiłem.- Proszę. - facet na którego serce mi szybciej bije podszedl do mnie i mnie pocałował prosto usta. Zaczerwieniłem się.
- Nie mogłem się powstrzymać, robisz takie słodkie minki. - uśmiechnął się złośliwie Jonghyun. Po tym pomógł mi usiąść na łóżku i sam się usadowił obok mnie.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy, opowiadaliśmy sobie różne historie z dzieciństwa i nie tylko i..w końcu zasnęliśmy. Obudziłem się w jego ramionach, najpiękniejszy poranek w moim życiu, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Było mi dobrze, tak przyjemnie i ciepło..I doszedłem do wnioski że chyba kocham go..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy nadzieję że spodoba wam się nowa część opowieści.
Następny powinien być w niedzielę bądź w poniedziałek.
Papa Pozdrawia Kuro i Tanoshii ;*